Jako przykładni obywatele robimy bez szemrania to, co nam każą. A jeszcze chętniej to o co nas poproszą.
Restauratorzy (podobnie jak fryzjerzy) pewnie zbankrutują. Wielu z nich przygotowuje menu na wynos. I proszą, aby w ten sposób ich wspomagać. No to wspomagamy, z wielką przyjemnością zresztą.
Tak więc w prawie każdy weekend „chodzimy” do restauracji, które są oczywiście zamknięte.
W ubiegłą sobotę zamówiliśmy, bardzo pyszne zresztą, meksykańskie jedzenie, a ja po raz pierwszy w życiu samodzielnie zrobiłam Mohito. Wyszło naprawdę fajne.
W poprzednią sobotę zaś byliśmy na sushi. Sushi kochamy oboje, a ja dodatkowo uwielbiam ichniejszą zupę zwaną Miso. Mąż przepada za nią średnio, ale się „poświęca”.
A jeszcze wcześniej zamówiliśmy typowe belgijsko – francuskie jedzenie. Kto tej kuchni nie zna niech żałuje.
Dodam, że wspomagamy restauracje w których w normalnych czasach regularnie bywaliśmy.
Zastanawiam się nad przyszłym weekendem. Chodzi mi po głowie kuchnia włoska lub hiszpańska. Mamy to szczęście, że u nas w mieście prawie wszystkie kuchnie świata są dostępne. Boleję nad tym, że nie ma żadnej knajpy serwującej polskie żarcie. Szkoda.
I oto jak proste, łatwe i przyjemne może być życie. Nawet w pandemii.