Właśnie sobie uświadomiłam, że zaczęły się wakacje. Z powodu mojego ostatnio wyjątkowo intensywnego chorowania, straciłam w jakimś sensie poczucie czasu.
Straszna rzecz.
Koncentruje się prawie wyłącznie na cierpieniu zapominając jakby o otaczającym mnie świecie. A tutaj tyle się dzieje! Wybory, problemy, rozruchy, niepokoje. Nowi ludzie się rodzą, inni umierają…. A ja tkwię w czymś w rodzaju hibernacji. Jestem jakby zamknięta w jednoosobowej klatce, wprawdzie przeźroczystej, ale dźwiękoszczelnej. Niby widzę i jestem obecna, świadoma tego co się dzieje, ale nie jestem w stanie w pełni absorbować i przeżywać napływających informacji. Taki pancerz.
„Gdzieś obok nas
Obok nas
Życia nurt
Obok nas
Świateł blask
Miasta rytm
Gwar i szum
Obok nas
Płynie tłum
Obok nas
Tyle zmian niesie czas
Dzieje się tyle spraw”.
(Śpiewał Mistrz).
A tu słyszę o jakiś planach wakacyjnych.
Cholera, muszę wyjść z tej lodówki !