Nareszcie skończyło się lato. Mam nadzieję, że tego roku już bezpowrotnie. I to wcale nie są żarty.
– może w końcu przestanie słońce razić mnie w oczy oraz świecić mi bezpośrednio w twarz
– może w końcu nie będę się potykać o ludzi, którzy zapomnieli, że dawno, dawno temu wymyślono dezodorant
– może w końcu zostanie mi oszczędzony widok mężczyzn w krótkich spodniach z których wystają koszmarne, kudłate i często krzywe nogi
– może nareszcie przestanie mi się rozmywać makijaż
– może nareszcie słońce przestanie jasno świecić i wreszcie nie będzie widać, że mamy brudne okna
– może nareszcie zostaną pozasłaniane różnorodne celulity, liszaje, wypryski, wałki tłuszczu i inne, podobne cuda
– może wreszcie jazda nie klimatyzowanym autobusem przestanie być torturą
– może wreszcie będę mogła zakładać moje ukochane kurteczki, marynarki, żakiety i szale (a tych ostatnich mam ok. 45 sztuk)
– może wreszcie nasz pies zechce wychodzić z powrotem ochoczo na spacer
– może w końcu będzie można zapalić ogień w kominku
– może wreszcie rolnicy przestaną narzekać, że jest zbyt sucho (i zaczną narzekać, że jest zbyt mokro)
– może nareszcie lasy przybiorą moje ukochane barwy
– może wreszcie zdechną wszystkie komary i inne paskudztwa
– może nareszcie trawa w ogrodzie przestanie rosnąć jak szalona i mąż przestanie narzekać, że musi zbyt często ją kosić
– może w końcu przestanę być zmuszana do oglądania zdjęć z wakacji gdzie dwoje rozlazłych grubasów leży na basenie w np. Egipcie oddając się słodkiemu nieróbstwu
– może nareszcie poranne promyki przestaną mi świecić w oczy kiedy przypadkiem niedokładnie opuszczę żaluzje
– może w końcu będę czasami mogła olać depilowanie i wyhodować sobie, w najgłębszej tajemnicy, jakiegoś kłaka na łydce
– może w końcu przestanie mi się pocić twarz; tak, oprócz różnorodnych innych cudów, natura wyposażyła mnie w taką przypadłość, że poci mi się głównie, a w zasadzie tylko, właśnie twarz. Są produkty zapobiegające poceniu się np. stóp, czy pach, ale nie ma niczego na moją przypadłość
– może w końcu skończę pisać te pierdoły i pójdę sobie popatrzeć za okno gdzie właśnie pada deszcz, wieje wiatr i jest całkiem chłodno.