Archiwa miesięczne: Sierpień 2010

„24” again.

                                      No i znowu nas totalnie wcięło. Obejrzeliśmy 8 sezon „24”. Nie będę rzecz jasna streszczać scenariusza, ale ten sezon jest naprawdę dobry, akcja szybka, wartka i zaskakująca, chociaż niby ciągle o tym samym. Podobało mi się nawiązanie do prywatnego życia Bauera, podobnie jak w sezonie 1. W ten sposób staje się on jakby trochę bardziej „normalnym” śmiertelnikiem.

                                   Jak się okazuje miłośników serialu jest bardzo wielu i to na całym świecie: “24 is so much more than just a TV show – it has redefined the drama genre and created one of the most admired action icons in television history,” said Peter Rice, Chairman, Entertainment, Fox Networks Group.Kevin Reilly, President, Entertainment, Fox Broadcasting Company added, “We are extremely proud of this groundbreaking series and will be forever thankful to Kiefer, the producers, the cast and crew for everything they’ve put into 24 over the years. It’s truly been an amazing and unforgettable eight days.”

“Now in its eighth season with Kiefer Sutherland starring as the heroic Jack Bauer, the inventive and suspenseful 24 has been nominated for a total of 68 Emmy Awards, winning for Outstanding Drama Series in 2006. Over the course of seven seasons, Sutherland garnered seven Emmy nominations and one win for Outstanding Lead Actor – Drama Series. While the series gained global recognition, Sutherland’s portrayal of the legendary character penetrated the American psyche like no other dramatic television character to become part of the English lexicon”.

                                  Przytaczam tylko niektóre z przeczytanych recenzji i z czystym sercem polecam ten serial tym, którzy lubią kino akcji.

 

Nastrój melancholiczno – depresyjny.

                                    Wróciliśmy z powrotem. Pobyt się udał i nawet pogoda dopisała. Skoncentrowaliśmy się na sobie, na lenistwu, obżarstwie i, nie bójmy się tego słowa, na opilstwie. Precz kulturo, literaturo, historio oraz urocze zabytki! Czasami można, a nawet trzeba właśnie tak.

                                   A mnie, jak zwykle w tego rodzaju sytuacjach, dopadł melancholiczno – depresyjny nastrój; że przecież kiedyś byłam zdrowa, sprawna, całkowicie samodzielna…… . Wiele rzeczy mogłoby aktualnie wyglądać zupełnie, zupełnie inaczej.

 

Rocznica.

                                           Jutro mamy kolejną rocznicę ślubu. Zamiast tradycyjnego pierścionka z diamentem wielkości powiedzmy śliwki oraz gustownie do niego dobranego naszyjnika i klipsów również z diamentami wyjeżdżamy na kilka dni “in the middle of  nowhere” o ile jest to w maleńkiej Belgii możliwe. Laptopy oczywiście pozostają w domu.

                              Jestem ciągle bardzo, bardzo szczęśliwa. Pomimo tych wszystkich, niewyobrażalnych dla zdrowych ludzi ograniczeń, jakie niesie ze sobą choroba. Jesteśmy parą „od zawsze”, od szkoły średniej i żadna, ale to żadna z ówczesnych par się nie ostała. 

                      Młoda, naiwna i szczenięca miłość przetrwała wiele i wszystko. Od wielkich dramatów po wspaniałe, niezapomniane mimo upływu czasu momenty, od demonstracyjnych i tragicznych rozstań po jeszcze bardziej emocjonalne powroty. Ale tak chyba musi być; tak właśnie człowiek z gówniarza przeistacza się w dorosłego człowieka. Uczenie się siebie nawzajem bywa trudne, ale uważam że było naprawdę warto. „Non, rien de rien. Non, je ne regrette rien”. 

                    Często jestem pytana o sekret, o tajemnicę lub o receptę na taki jak nasz związek. A ja po prostu nie wiem i nie znam odpowiedzi. Każdy z nas jest inny i każdy musi SAM, czasami w bolesny sposób, znaleźć odpowiedź na te istotne przecież pytania.

Pisała Poetka:

“Zabierałam ci życie, zwierzęce, czujące,

W serce kładłam ci siebie, mącąc je niegodnie,

A wspólna dusza nasza, zlana w jedno słońce,

W cierpki wszechświat rzucała wzruszeń swoich ognie….”

                                                   Kochać mnie nie jest łatwo. Fajnie jest być z kimś w chwilach wielkich uniesień; znacznie trudniej wspierać go w walce z chorobą, bezinteresownie pomagać, dostosować i zmienić swoje życie, nawyki i przyzwyczajenia, czekać godzinami na wynik operacji, przemywać i opatrywać zaropiałe rany, zmieniać zużyte podpaski czy zwyczajnie podać basen, a potem go opróżnić. A jak już wszystko jest zrobione powiedzieć: “Ślicznie dziś wyglądasz kochanie”.

Obrzydliwe? Wstrętne? Okropne? Dla jednych pewnie tak, a dla innych pewnie nie. 

Dla mnie życiowe, uczące pokory i pełne miłości.

 

Uroczo w Brukseli.

                           Prawie 800.000 begonii, 10.000 azalii, 120 wolontariuszy pracujących przez 4 godziny, rozmiary 77 m/24 m. Jest, a raczej było do wczoraj, co podziwiać! Przepiękny dywan kwiatowy na Grote Markt w Brukseli:

Dywan 1.

 

Dywan 2.

 

Dywan 3.

 

Dywan 4.

 

Oby jeszcze jakoś udało się zdematerializować tych wszystkich turystów….. :).

 

Życie.

Zycie.

Życie spełnione

Życie beznadziejne

Życie fajne

Bezbarwne

Mądre

Głupie

Chwiejne.

 

Życie zmarnowane.
Życie moje

Twoje

Chciane

I niechciane.

W trosce

I w spokoju.

 

Bez celu

Dla niego

Bez niego

Ktoś zgadnie

Zrozumie                                         

Podpowie

Dlaczego?

 

Jak osioł.

                                     No niestety, nie ma co ukrywać. Czuję się kiepsko, a dzisiaj w nocy ból znowu osiągnął swoje apogeum. Na dodatek mój chirurg przebywa na urlopie, a ja uparłam się jak osioł aby nie iść do innego lekarza, ani na pogotowie. W żadnym wypadku.

Ratunku.

 

Choroba czwartej rano.

O czwartej rano,

jak pożar,

budzi mnie ból.
Wstaję.
Czepiając się ścian wchodzę do łazienki.
Wątpię w istnienie Boga,

dobrych ludzi,

ciebie.
Dzwonię do zegarynki.
Jest.

                                          (Agnieszka Osiecka).



Cysty.

                               Zawsze, kiedy jest gorąco “coś” się dzieje z moją skórą. Chory system immunologiczny staje się wtedy jakby bardziej „chorszy”. Tak się zdarzyło oczywiście i w tym roku. Miałam już jakiś rodzaj gangreny na nogach, potem na plecach. Leżałyśmy sobie obie (ja i ta gangrena) przez tydzień w szpitalu gdyż nie reagowała na żadne antybiotyki.

Ale ter zake czyli do rzeczy po flamandzku.

                    Na lewej piersi, pod pachą pojawiła się mi cysta, a tak w zasadzie to nawet dwie. Obie zostały wczoraj usunięte i nie są złośliwe. Pomimo miejscowego znieczulenia zabieg bolał jednak okrutnie. Dziwię się tym cystom. Jest tyle ładniejszych / zgrabniejszych / jędrniejszych i młodszych piersi, a one nic tylko chciały być właśnie u mnie.

                  Usunięcie jak wspominałam bolało, ale trochę znieczulenie wspomógł niewiarygodnie wprost przystojny chirurg.

                  Czy ktoś się kiedyś zastanowił dlaczego akurat w tym zawodzie jest aż tylu przystojnych facetów?

 

Spóźniona na życie.

                               Pędzi jak lokomotywa. Znowu nowa zmarszczka, nowy wałeczek tłuszczu, nowy siwy włos. Nowy krem, nowy balsam cudownie zwalczający celulitis. Skuteczniejszy, lepszy i oczywiście droższy……… jakby coraz mniej działa. Ciało i tak wymyka się spod kontroli. Życie to jednak nie amerykański film gdzie wszyscy wyglądają 20 lat młodziej.

                             Będąc w kraju spotkałam się z moim wujkiem, który właśnie powrócił ze zjazdu swojej grupy studenckiej. Organizują coś takiego co 5 lat. Na pytanie „jak było?” odpowiedział: ogólnie bardzo fajnie, ale „ONI wszyscy się jakoś tak zapuścili i skandalicznie wprost postarzeli”. Był sfrustrowany tym faktem i jakby nawet trochę zniesmaczony. Obejrzałam kilka zdjęć ze zjazdu. Mój wujek nie wyglądał nic a nic młodziej (aby nie powiedzieć, że nawet starzej) niż ONI.

                 Dzieci, które się wczoraj urodziły są już dorosłe. Znajomi, którzy dopiero co skończyli studia piastują poważne urzędy i stanowiska. Z dumą noszą przed sobą spasione brzuchy. Osiedli na laurach skostniali i otumanieni małą stabilizacją. W ogrodzie maleńka wiśnia japońska nie wiadomo kiedy zrobiła się dużym i pięknym drzewem cudownie kwitnącym na wiosnę, która dopiero co się skończyła i zaraz zacznie się od nowa. Pies, który wczoraj przyszedł do nas ze schroniska jest stareńkim, głuchym zwierzem. Właśnie wczoraj przyjechaliśmy do Belgii na rok, a minęło ich ponad 20.

                           Życie, które dopiero się zaczęło zaraz się skończy. A ja na nie zwyczajnie nie zdążę.