Archiwum dnia: 2 sierpnia, 2010

Spóźniona na życie.

                               Pędzi jak lokomotywa. Znowu nowa zmarszczka, nowy wałeczek tłuszczu, nowy siwy włos. Nowy krem, nowy balsam cudownie zwalczający celulitis. Skuteczniejszy, lepszy i oczywiście droższy……… jakby coraz mniej działa. Ciało i tak wymyka się spod kontroli. Życie to jednak nie amerykański film gdzie wszyscy wyglądają 20 lat młodziej.

                             Będąc w kraju spotkałam się z moim wujkiem, który właśnie powrócił ze zjazdu swojej grupy studenckiej. Organizują coś takiego co 5 lat. Na pytanie „jak było?” odpowiedział: ogólnie bardzo fajnie, ale „ONI wszyscy się jakoś tak zapuścili i skandalicznie wprost postarzeli”. Był sfrustrowany tym faktem i jakby nawet trochę zniesmaczony. Obejrzałam kilka zdjęć ze zjazdu. Mój wujek nie wyglądał nic a nic młodziej (aby nie powiedzieć, że nawet starzej) niż ONI.

                 Dzieci, które się wczoraj urodziły są już dorosłe. Znajomi, którzy dopiero co skończyli studia piastują poważne urzędy i stanowiska. Z dumą noszą przed sobą spasione brzuchy. Osiedli na laurach skostniali i otumanieni małą stabilizacją. W ogrodzie maleńka wiśnia japońska nie wiadomo kiedy zrobiła się dużym i pięknym drzewem cudownie kwitnącym na wiosnę, która dopiero co się skończyła i zaraz zacznie się od nowa. Pies, który wczoraj przyszedł do nas ze schroniska jest stareńkim, głuchym zwierzem. Właśnie wczoraj przyjechaliśmy do Belgii na rok, a minęło ich ponad 20.

                           Życie, które dopiero się zaczęło zaraz się skończy. A ja na nie zwyczajnie nie zdążę.