No właśnie. Nawet jakoś tak podświadomie oczekujemy (a przynajmniej ja oczekuję), że coś się istotnie zmieni w nowym roku. Nie wiem tak w zasadzie dlaczego, ale życie nagle powinno wyglądać inaczej i ulec istotnej przemianie w ciągu jednej nocy. Nonsens w istocie rzeczy. Wszystko więc po staremu. „Stara bieda” jak często mawia moja mama. Kolejny zastrzyk z kortyzonu zaaplikowany do kręgosłupa 23. grudnia niewiele pomógł. Niestety.
Czarna wizja wylądowania na wózku inwalidzkim staje się coraz bardziej realna i zbliża się do mnie nieuchronnie wielkimi krokami.