
Przyszła niezaproszona
Ot tak sobie.
I siedzi
I siedzi
I siedzi
Na kuchennym oknie.
I rozrasta się do niebotycznych rozmiarów.
I puchnie
I puchnie
I puchnie.
I wygląda jak balon.
O, nagle zajrzała leniwie do środka
I nic
Ale to absolutnie nic nie widzi.
Ale wciąż patrzy
I patrzy
I patrzy
I nic
Ale to absolutnie nic nie widzi.
Najgorsze jednak, że tę nudę
Bycie taka straszną nudą
Wcale nie wstydzi.