Archiwum dnia: 18 Maj, 2011

Blue Wednesday.

                                    Wokoło mnie przepiękna wiosna. W nocy spadł deszcz i cudnie wykąpał wszystkie drzewa i rośliny. Pięknie umył trawę. Jest chłodno i rześko, czyli dokładnie tak jak lubię.
                                    U nas powstał domek ogródkowy. Sama go zaprojektowałam i wymyśliłam, a polscy (a jakże!) robotnicy wykonali. Wygląda super i jest naprawdę uroczy i oryginalny. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że jestem z niego autentycznie dumna. Cały w kolorach cappucccino – kawowym. Patrzę sobie na niego przez kuchenne okno i podziwiam.

                                 A u mnie jakiś dół i to prawdziwie głęboki. Prawie dna nie widać. Ciężko i mroczno na duszy. Wydaje mi się, że połknęłam kamień lub nawet olbrzymi głaz. Tak w zasadzie bez istotnego powodu. Fizycznie czuję się źle, czyli normalnie, ale bywało już znacznie, znacznie gorzej.

Cholera, co jest?