Archiwa miesięczne: Czerwiec 2011

Grzech.

Grzech.

Jest grzeszny

I łagodny

Miły

Słodki

Pierworodny.


Grzech jest piękny

I naganny

Naprawialny

Smutny

Mszalny.

 

Bywa mały

Wielki

Zwykły

Podły, ciężki, erotyczny.

Wybaczalny?

Boże mój


Tak.

Przyziemny

Mój i Twój.

 

Zapomniany

Wybaczony

Jak pies mały oswojony.

 

Jest przystojny

Bałamutny

Jest bogaty

Rezolutny.

 

Grzechu, grzechu jak się masz?
Czemu grzechu chowasz twarz?

 

 

Grunt to rodzina?

                                       O rodzinie, o jej znaczeniu i ogromnej wartości tyle się pisze, śpiewa, rozmawia….. A ja nie wiem dlaczego, ale moja rodzina przeważnie mnie irytuje.
Może dlatego, że widzimy się zbyt rzadko? A może to ja jestem zbyt wymagająca i mało tolerancyjna? Może ja się zwyczajnie nie nadaję do rozbudowanego, rodzinnego życia i się po prostu czepiam? Cholera wie.

                               Denerwuje mnie, że człowiek widzący mnie raz na dwa lata w pierwszych słowach mówi:” Ależ ty jednak fatalnie chodzisz”. Mówi to z wyraźną dezaprobatą i niesmakiem. Dzięki serdeczne drogi wujku. Denerwuje mnie, że babcia mówi do 3 letniego wnuczka: „Kradnij w życiu ile możesz, gdyż inaczej się nigdy nie dorobisz”, a inni włącznie z rodzicami dziecka się tylko śmieją i nikt nie reaguje.

                               Denerwuje mnie, że pomimo tego, iż większość zna tylko jeden język to jeszcze tragicznie go wprost kaleczy.

                               Starsze panie w mojej rodzinie, pomimo wystarczających środków finansowych, chodzą ubrane jak najprawdziwsze stare baby, staromodnie i niegustownie, i generalnie każda z nich, chociaż jest dopiero po 50 ma tak naprawdę około 80 lat. Jeden z wujków przyszedł na spotkanie w niby białym podkoszulku na ramiączkach. Inni, jak w wojsku, jak jeden mąż ubrani w identyczne kamizelki, sandały i skarpety. No ludzie. Na świecie istnieje naprawdę jakaś moda.

                                Nie ukrywam, iż troszkę mnie dziwi, że (podobno) bardzo oczekiwani i wielokrotnie zapraszani goście przyjmowani są w np. poplamionych fartuchach czy w czymś w rodzaju piżamy (siostro moja najukochańsza!). Nie oczekuję od nikogo wdziewania na mój przyjazd strojów wieczorowych, ale chociaż ODROBINA staranności by się jednak przydała.

 

                                Denerwuje mnie, że wszyscy mówią nieustannie, głośno i nikt nikogo tak naprawdę nie słucha. Chwila refleksji, porozumienia czy głębszego zrozumienia jest generalnie niemożliwa. A szkoda, wielka szkoda. Nie lubię powierzchowności i powierzchownych ludzi.

                                 Denerwuje mnie, że kupowane i starannie wybierane przeze mnie prezenty czasami zostają rzucone do garażu i nawet nie zostają otwarte. Szkoda mojego zachodu, moich schorowanych nóg i moich pieniędzy.

                                 Istnieje ponadto w rodzinie jakaś taka niezdrowa konkurencja o to, kto jest bardziej chory. Długie litanie schorzeń i chorób są precyzyjnie i z lubością opowiadane, i za wszelką cenę muszą przebić się na czoło rodzinnego rankingu. Doszłam do wniosku, że najzdrowsza to chyba jestem ja.

                                 Denerwuje mnie, że mnie to wszystko denerwuje. Czas zająć się swoimi sprawami i przestać zatruwać sobie życie, gdyż „niepodobna bowiem kochać ludzi takimi jakimi są, a jednak trzeba” (F.Dostojewski).

 

Łza.

Lza.

Po policzku spływa łza

Tak do taktu

Raz

I dwa.

Z wielkich oczu

Kapią łzy

W rytm piosenki

Raz

Dwa

Trzy.

 

Mam tych łez już cały worek

Płyną zawsze

Środa

Wtorek…. .

 

Mam tych łez nagromadzenie

Płyną sobie

Łez strumieniem.

 

Mam tych łez już cały stos

Sprzedać komuś?

Chciałby ktoś?

 

 

Sprzedam je po niskiej cenie

 Śliczne

 Ładne

 Jak marzenie

 

 I dorodne

 I kobiece

 Muszę przestać

 Znowu lecą…. .