1. W restauracjach jadam prawie tylko i wyłącznie ryby i sałaty.
W Niemczech zamówiłam więc łososia w sosie śmietankowo – koperkowym. Po jakimś czasie danie do mnie przyszło, ale……. bez łososia. Zjadłam więc na obiad jednego ziemniaka z małą sałatką. Chciano mi danie zmienić, ale olałam, gdyż mój mąż już w tym czasie pałaszował golonko (brrr). Dania nie zmieniono, ale cenę na szczęście tak.
2. Woda w wynajmowanym domu w Niemczech leciała odwrotnie tzn.z niebieskiego kranu gorąca, a z czerwonego zimna. Doznałam więc zimnego szoku pod prysznicem, a mój mąż się o mało nie poparzył.
3. Właściciel domu w Niemczech mówił tylko po niemiecku tak, że konwersacja była znacznie utrudniona. Zauważyłam, że w domu brakuje żelazka i poszłam do niego o nie poprosić używając flamandzkiego słowa strijken (oznaczającego właśnie prasowanie) jednocześnie pokazując na mój pognieciony T-shirt. Człowiek popatrzył na mnie dziwnie, podrapał się po głowie, ale poszedł szukać. Wrócił po jakiś 45 (!) minutach dumnie niosąc w rękach……… druty do robienia np. swetrów. Okazało się, iż zrozumiał on słowo strijken jako niemieckie stricken oznaczające właśnie robienie na drutach.
4. Z Saksonii pochodził August Mocny, który był także przez jakiś czas królem Polski. Z przewodnika dowiedziałam się, że był on ojcem 365 dzieci.Tak, 365. Dzisiejsi playboye nawet się nie umywają do jego prestacji. Czyż nie powinien on w takim razie nosić przydomka August Twardy? I skąd tak dokładnie wiadomo, że tego potomstwa było właśnie tyle?
5. Z kolei właściciel domu w Polsce lubił trochę fantazjować na swój temat. Przechwalał się, że zna dobrze język włoski i francuski. Tak się skałda, że władam i jednym, i drugim zagadałam więc do niego niego najpierw po włosku, a potem po francusku. Facet zdębiał i ………zwyczajnie uciekł. Po tym incydencie nie pokazywał się nam na oczy przez 3 dni.
6. Na koniec perełka. Policji w Bad Elster wydaje się, że urzęduje w raju:
No i pytanie za 500 euro: jak to jest, że w kraju, który posiada dostęp (bodajże prawie 600 kilometrowy) do morza za Chiny ludowe nie można kupić świeżych ryb?