Archiwa miesięczne: Listopad 2011

Krowa.

Krowa. Jestem krowa

 Taka jedna

 Ładna

 Śliczna

 I niebiedna.

 

 Miewam łatki

 Ciapki

 Kratki.

 Lubię trawę

Zjadam kwiatki.

 

Mleko smaczne produkuję

Bo tak lubię

Bo tak czuję.

 

Produkuję mleka wiele

I w tygodniu

I w niedziele.

 

Czasem myślę

Co tu zrobić?

Z takim mlekiem ciężko chodzić.

 

Jestem sobie taka krowa

Śliczna

Ładna

Się podoba?

 



Migrena.

                                     Kto cierpiał lub cierpi na migrenę ten wie. Kto nie zaznał tej przyjemności w życiu to niech się naprawdę cieszy i w podzięce idzie na kolanach do np. Lourdes. Straszna rzecz. Na dodatek nigdy nie można przewidzieć kiedy, jak i z jaką mocą zaatakuje.

                                   W ubiegły poniedziałek byłam na kontrolnej wizycie w szpitalu. Rano wszystko było w jak najlepszym porządku, ale już w poczekalni zaczęłam trochę gorzej widzieć i zaczęły mi się pojawiać charakterystyczne „mroczki” przed oczami. Kupiłam coca-colę, która często zapobiegała rozwojowi migreny i faktycznie, po jej wypiciu, na chwilę poczułam się lepiej. Na małą chwilę, niestety. Już w gabinecie u mojego profesora zaczęłam prawie ślepnąć, światło raziło mnie ogromnie i w lewej skroni pojawiło się charakterystyczne dudnienie. Zaczęłam mieć kłopoty z percepcją i z mówieniem. O kontynuacji wizyty nie było mowy. Wezwano taksówkę, do której ledwo się doczołgałam. W samochodzie wznosiłam modły do wszystkich znanych mi bogów, aby dojechać do domu bez wymiotowania, a ponieważ mieszkam prawie w sąsiedztwie szpitala to manewr się powiódł. Leżałam nieżywa w zimnym, ciemnym pokoju prawie do północy. Zwymiotowałam „tylko” 8 razy nie pobijając tym samym swojego życiowego rekordu (dokładnie 15 rzygów).

„Eli, Eli lama sabachthani?”  (Mat. 27)

 

„Migrena – powtarzający się, najczęściej jednostronny, pulsujący ból głowy. Migrena trwa zazwyczaj od 4 do 72 godzin. Charakteryzuje się różnym stopniem nasilenia i częstotliwością występowania. Bóle nasilają się pod wpływem emocji lub wysiłku fizycznego. Występuje światłowstręt (fotofobia), nadmierna wrażliwość na dźwięki (fonofobia) i zapachy, występują też nudności i wymioty. Niekiedy przed wystąpieniem epizodu migrenowego, może pojawić się tzw. aura (występująca w 10% przypadków migren, w postaci parestezji, ubytków w polu widzenia, pojawienia się mroczków, niedowładu, afazji. Badania na bliźniętach wskazują, że wpływ czynników genetycznych wynosi 60–65%” (Wik.)


Perspektywa.

                             Bardzo, bardzo marna. Mąż w samolocie do Tokio, a przede mną samotne dni i nieszczęśliwe wieczory. Jak zwykle cierpię kiedy Jego nie ma. I nic na to nie poradzę. I chyba nawet nie chcę.

                       Trochę dla pokrzepienia serca:” Lepiej być nieszczęśliwą samotnie, niż nieszczęśliwą z kimś innym.” ( M. Monroe).

A mówią, że blondynki są głupie… .

 



The Tudors.

                        Ani ja, ani tym bardziej mój mąż nie jesteśmy “serialowi”. Nie śledzimy z zapartym tchem losów botoksowych bohaterów, nie przeżywamy ich wyimaginowanych dramatów (mamy własnych pod dostatkiem), nie przekładamy spotkań ze znajomymi, aby obejrzeć następny odcinek, (czego zresztą osobiście doświadczyliśmy). Nie chcę powiedzieć, że w oglądaniu seriali widzę coś tragicznie nagannego, ale przesadne uzależnienie się od kilku (!) seriali na dzień i restrykcyjne podporzadkownie im własnego rytmu życia uważam zwyczajnie za chore. Dostrzegam w tym jakąś formę zastępczą, erzac osobistej egzystencji. Moja osobista teściowa ma problemy z zapamiętaniem imion własnych wnuków, ale pamięta imiona imiona tych serialowych:(

Ale i nas dopadło.

                          „The Tudors” nakręcony w kooperacji irlandzko-kandyjsko-amerykanskiej zwyczajnie i niezauważalnie skradł nasze serca i umysły. W skrócie: to historia barwnego, niecodziennego życia i panowania króla Henryka VIII obfitująca w wiele niespotykanych w historii wydarzeń. Od wielkich, religijnych zmian w kościele anglikańskim po niespodziewane perypetie osobiste uwieńczone, jak wiadomo, ścinaniem głów. Straszne, okrutne czasy. Brrrr. Rzecz jest wyreżyserowana i zagrana po prostu świetnie. Do tego dochodzą piękne dekoracje, inteligentne dialogi, ujmująca muzyka i prawdziwa, emocjonująca dramaturgia sprawiająca, że z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy. Świetni, znakomici i piękni aktorzy i wiele scen, które po flamnadzku można nazwać smacznie erotycznymi. Majstersztyk po prostu. Serial nie jest w 100% historyczny, ale oparty na faktach i nie należy absolutnie na jego podstawie uczyć się historii Anglii. Od tego w końcu jest szkoła. Must see.

A tutaj mój ulubiony aktor z „The Tudors”.

                         Prawda, ladies and gentelmen, że wart grzechu?

 

 

Silikon.

                                Mogła się przyznać Victoria do jego posiadania to mogę także i ja. Wczoraj otrzymałam nowiuteńki, różowy, śliczny i cieplutki. Bardzo przyjemny w dotyku. Ładnie się prezentuje i dobrze spełnia swoją rolę, chociaż noszę sobie ten silikon może nie dokładnie w tym miejscu, w którym niektórzy by chcieli. Nieskromnie może dodam, że akurat w tym miejscu, w którym niektórzy by chcieli, niczego mi Pan Bóg nie poskąpił;)

                               Dzięki takim silikonowym nakładkom na schorowane palce moich stóp jestem w stanie chodzić w „normalnych”, a nie w ortopedycznych butach. Hip, hip, hurrrrra. Wielka ulga dla mojego ego i dla mojego zmysłu estetki. Jeżeli buty te spełniają jeszcze kilka warunków, a mianowicie są z wysokiej jakości skóry i bardzo, ale to bardzo wygodne to w ogóle nie ma sprawy. Uczciwie dodam, że niestety jednym z nieodzownych warunków jakości tego obuwia jest także jego horrendalna cena. Ostatnio nawet zaszalałam i kupiłam sobie butki czerwone. Pierwszy raz w życiu.

                               Rozkosz. Zwyczajna rozkosz.

 


Dusza.

Dusza. Gdzieś tam w przestworzach

 Bardzo wysoko

 Kołysze się.

 Rozdygotana wiatrem

 Podmyta deszczem

 Delikatnie uśpiona
 w ramionach księżyca.

 Gdzieś tam w przestworzach

 Bardzo wysoko

Kołysze się.

Samotnie.

Rozmawia z chmurami.

Żartuje ze słońcem.

Zjada płatki śniegu.

 

Gdzieś tam w przestworzach

Bardzo wysoko

Powoli

Dusza moja

Życie swoje oddaje

Przepływającym obłokom.

 



Zeeuws-Vlaanderen.

                           Przedłużony, poprzedni weekend spędziliśmy w Zeeuws-Vlaanderen. To część Holandii należąca do Zelandii, a granicząca bezpośrednio z Belgią. Piękne, puste o tej porze roku plaże, spokojne morze i idealna wprost pogoda.

                       Tylko my tacy inteligentni inaczej nie zabraliśmy ze sobą żadnego z aparatów fotograficznych stąd zdjęcia są kiepskiej jakości (robione telefonem).

                                                                                                                                   

Ratusz.

Ratusz w Middelburg.

 

Kanal.

Typowy kanał holenderski.

 

Nowy trend.

Nowy trend?

 

Zaproszenie do restauracji.

Zaproszenie do restauracji.

 

Widok z salonu.

Widok z salonu.

 

Krowy.

No co jak co, ale zwierzęta w tej Holandii to mają naprawdę dziwne…. .