Archiwum dnia: 10 grudnia, 2011

Wiara czyni cuda!

                                 A jednak czyni, a w każdym bądź razie próbuje. Sama sobie „przepisałam” lekarstwa, sama je zakupiłam, a potem sama pożarłam. Łokieć noszę w domu w takim specjalnym, gustownym, granatowym temblaku, który pozostał mi jeszcze po operacji i chyba jest lepiej. Z naciskiem na „chyba”. Ale mniej boli z całą pewnością.

                           Moje chroniczno-patologiczne niedowiarstwo zostało więc słusznie ukarane i w jakimś sensie upokorzone. Dobrze mi tak!

                           Za kilka tygodni muszę iść na wizytę kontrolną do szpitala i wtedy JEDNAK poproszę o zrobienie zdjęcia rentgenowskiego. Ale jestem dobrej myśli, czego zresztą wszystkim na cały weekend serdecznie życzę:)