Skończyły się Święta, zaczął Nowy Rok. Skończyło się także dolce far niente pomiędzy nimi. I czy się nam to podoba czy nie, jest to jednak czas przemyśleń, podsumowań i postanowień na przyszłość. Robię tak i ja. Każdy rok od nowa, z różnym skutkiem niestety, jeżeli chodzi o dotrzymywanie czy realizację tychże postanowień.
Ale ad rem:
Postanawiam więc sobie solennie:
Primo: być lepszą dla siebie. Tak, tak dla siebie a nie dla innych i wcale nie jest to egoizm z mojej strony, bowiem ja dla innych JESTEM dobra. Spróbuję popatrzeć na siebie obcymi oczami i zobaczyć te dobre rzeczy i swoje zalety, które oni widzą, a ja za diabła nie. I nie jest to sprawa braku czy źle dobranych okularów. Spróbuję być mniej krytyczną i mniej wymagającą wobec samej siebie. Uwierzyć czasami w jakiś komplement czy dobre słowo uznania pod swoim adresem. Niestety nie potrafię tego robić, a mojemu mężowi często przysłowiowe „ręce opadają”. Będę traktować siebie jak obcego człowieka, czyli miło, grzecznie i z szacunkiem. „Unum bonum est, quo beatae vitae causa et firmamentum est, sibi fidere” czyli: „Jedyne dobro, które stanowi zasadę i fundament szczęśliwego życia, to wiara w siebie” (Seneka). Właśnie.
Secundo: przestanę wreszcie oszukiwać lekarzy. Zmażę ten wieczny uśmiech wiecznej hipokryzji ze swojej gęby i będę mówić w gabinecie „prawdę i tylko prawdę”. Nie jest to proste, gdyż kłamię od wielu, wielu lat, a ja oszustką i manipulatorką pod tym względem jestem wprost nadzwyczajną. I wiem, wiem, że szkodzę głównie sobie samej, ale jak widać głupota ludzka nie zna jednak granic. Na dodatek będę przestrzegać zaleceń lekarskich, zjadać wszystkie leki i nie leczyć się sama.
Tertio: jak co roku, postanawiamy w domu pić mniej wina; w zeszłym dotrwaliśmy aż (tylko?) do marca. Ale z drugiej strony czy butelka wina dziennie do obiadu dla dwóch osób to znowu takie wielkie przestępstwo?
Quarto: będę się częściej i więcej kochać ze swoim mężem. Mam w domu absolutny diament, i to oszlifowany, pod tym względem i pozwalam, aby się głupio i niepotrzebnie marnował.
To by było na tyle. Dużo czy mało? Dowiem się pewnie dopiero w przyszłym roku.