Archiwa miesięczne: Luty 2012

Krokusowe wakacje.

                               Krokusvakantie. Tak ładnie nazywające się, tygodniowe ferie właśnie się skończyły. Niestety, jak na ironię u nas w ogrodzie nie wyrósł jeszcze żaden z licznie zasadzonych ubiegłej jesieni krokusów. Czas wracać na zajęcia.

                               Z powodu śmierci naszego psa egzaminów nie zdawałam, ale na zajęcia mogę dalej uczęszczać. Żeby przejść na następny rok muszę jednak napisać maila do dyrektorki z prośbą o zorganizowanie dla mnie specjalnego egzaminu w maju. Trzeba jednak tę prośbę sensownie uzasadnić.

Wariant nr1 odpada gdyż nie byłam w szpitalu i nie posiadam stosownego zaświadczenia na tę okoliczność.

Wariant nr2 dotyczy jakieś bardzo ciężkiej sytuacji rodzinnej, która uniemożliwiła pojawienie się na egzaminie.

                      I teraz mam dylemat: czy wymyślić jakąś mrożącą krew w żyłach historię rodzinną czy napisać prawdę? Obawiam się, że dla niektórych pies to przecież „tylko pies jakich wiele” i jego śmierć niewiele jednak znaczy.

 

 

Sąsiadka.

                              Z przyjemnością przedstawiam Selah Sue. Robi wielką karierę i to nie tylko w Belgii. Widuję ją często ponieważ mieszka niedaleko; skromna, miła dziewczyna o wyjątkowym talencie.

                      Z wrodzonej skromności dodam tylko, że na prawdziwych talentach to ja się wyjątkowo znam. Już w grudniu 2008 roku, na tym blogu polecałam Gotye Australijczyka belgijskiego pochodzenia na punkcie którego oszalał teraz świat.

 

 

 

Oczekiwanie. 16

No własnie na co?

 

                               Moje serce nie jest chore i regularnie sprawdzane. W sobotę w nocy obudził mnie jednak dość silny, promieniujący do lewej ręki, ból w klatce piersiowej, miałam kłopoty z oddychaniem i wrażenie, że moje serce wali jak szalone. Nie wiem, czy zwiastuje to jakąś chorobę. 

                         Chciałam napisać jednak o czymś innym. Nie zrobiłam absolutnie niczego, aby sobie pomóc. Leżałam cichutko starając się nie obudzić śpiącego męża. Nie sięgnęłam do stojącego przy łóżku telefonu. Nic, nic, nic. Miałam nadzieję, że zwyczajnie, przeniosę się na tamten świat. Bez żalu. Nikomu, absolutnie nikomu o tym nie wspomniałam, a dzisiejszy wpis świadczy o tym, że nadal żyję. A dolegliwości ustały.

                           Wiem, że mój mąż miałby kłopot, aby mi takie zachowanie wybaczyć. Wiem także, że w żadnym wypadku nie zasługuje on na takie traktowanie z mojej strony. Wiem i rozumiem to, a jednak nie poprosiłam go o pomoc.

„Będę Cie kochać do końca życia. A jeżeli jest coś potem, będę Cię kochać także po śmierci. Czy mnie zrozumiesz?” (J.Carroll).

Własnie, czy mnie zrozumiesz?

 


Globalne ocieplenie.

Po rosyjsku.

Globalne ocieplenie.

 

                                                                                                                                              (Z netu).

 



Ogłoszenie.

Ogloszenie. Skamieniałe serce

 Bardzo powoli

 Z mozołem

 Uwalnia się od bólu.

 

 Cierpliwie czeka

 Na nowego
 lokatora.

 

 Chętnie przygarnie

 Bezdomną miłość

 Lub nawet
 Bezdomnego

 Starego

 Tak niepotrzebnego

Nikomu

Kota.

 

Nawet planuje dać
w tej sprawie ogłoszenie do

Lokalnej gazety.

 

 

Ritorno. 17

                            Tak więc wróciłam do domu. Podróż w zasadzie odbyła się bez większych problemów, ale postanowiłam, że następnym razem jednak pozwolę sobie pomóc. Taki durnowaty upór do niczego nie prowadzi, a najważniejsze, że niczego nie zmienia. A zgrywanie wielkiej bohaterki jest zwyczajnie śmieszne i dziecinne.

                           Wygląda na to, że mojej mamie znowu się udało. Dzielnie walczy po ciężkiej operacji do powrotu do zdrowia. Ogromnie ją za to podziwiam. I znowu dobra i profesjonalna opieka w rybnickim szpitalu. W czasach, kiedy na polska służbę zdrowia wylewa się (pewnie słusznie) wiadra pomyj uważam, że trzeba napisać, że gdzieś może być i jest dobrze.

                         A w domu smutno i pusto. Po raz pierwszy od 16 lat żadne zwierzę najpierw nie oszalało wprost z radości na mój widok, a później nie siedziało obrażone w kuchni z miną ”jak mogłaś mi to zrobić?” Ach…… .