Archiwa miesięczne: Marzec 2012

Smutne smuteczki.

                        No bo jakże inaczej. Mąż znowu w dalekim świecie, a ja pierwszy raz jestem sama bez naszego psa. Był stary, chory, prawie głuchy i prawie ślepy, ale jednak BYŁ. Tak po prostu był.

Teraz tylko wino mi zostało:(

„Samotność jest jak ogród, w którym dusza usycha, a kwiaty przestają pachnieć”. (M.Levy).

 



Samopoczucie.

                                                                                                                                      

Samopoczucie.

 Źle się czuję w swojej  skórze

 Chętnie znajdę siebie  w innej.

 

 Źle się czuję, kiedy za  mnie  decydują

 Szybko, łatwo i  przymilnie.

 

 Źle się czuję będąc  sama

 Źle się czuję będąc w  tłumie

 Źle się czuję źle się  czując

 

 Czy ktoś z tego coś zrozumie?

 

 Źle się czuję gdy mnie karzą

Źle się czuję gdy mnie ważą

Kiedy patrzą

Oceniają

Dużo pytań mi zadają.

 

Skóra stara i zniszczona

I dziurawa

Przechodzona

 

Chętnie bym nabyła nową.

Wie ktoś może gdzie sprzedają?

 


Résumé.

                               W stolicy Francji byliśmy nie pierwszy i mam szczerą nadzieję, że nie ostatni raz. Po wizycie nasunęło mi się kilka uwag:

– Sporo policji i gendarmerie wizualnie obecnej. Są praktycznie wszędzie czego kiedyś z całą  pewnością nie było. Ponieważ żadne z nas nie ma terrorystycznych zapędów wcale mi to nie przeszkadzało. No cóż, signum temporis.

– Mój mąż, który nie zna francuskiego zawsze irytował się, że nie mógł się nigdzie po angielsku porozumieć. Wszystko musiałam załatwiać ja, co prawdziwego przywódcę stada, czyli mnie, okropnie denerwowało. Ale niespodzianka: w tym roku wszędzie gdzie byliśmy mówiono po angielsku.

– Przeciętna Paryżanka raczej nie jest lepiej ubrana od przeciętnej Brukselki.

– Zdecydowanie wzrosła ilość turystów z Europy wschodniej, głównie z Rosji. Większość Rosjanek była wystrojona jak na bal i wyzywająco umalowana, a prawie wszyscy towarzyszący im faceci byli bardzo otyli.

–   Pomimo (niestety) dużej ilości turystów, a to dopiero początek roku, wszędzie naprawdę bardzo czysto. Chapeau bas Francuzi.

– Kultura w narodach nie ginie. Przed większością muzeów taaakie kolejki…..

 

Kolejka.

 

 

Ja miałam pod ręką, ale jakby ktoś był w potrzebie…. 

 

Hugs. 

 

 

R.I.P.

                               Dzisiaj w Belgii, wprowadzana tutaj niezwykle rzadko, żałoba narodowa. W ubiegły wtorek zginęło w wypadku autobusowym w Szwajcarii 22 dzieci i 6 opiekunów, a 24 osoby zostały ranne. Wśród ofiar jest wiele ludzi z naszego miasta. Jedna szkolna klasa razem z wychowawcą praktycznie przestała istnieć. Trudno przejść nad tym do porządku dziennego.

” Z każdą śmiercią człowieka ginie cały nieznany świat”.

                                                       (Antoine de Saint-Exupéry).

 

R.I.P.

 

 

Paris 2.

Z jednej strony La Tour Eiffel znajdują się słynne Les Champs Élysées, a z drugiej Place de Varsovie. Wszystko razem to po prostu architektoniczne cudo.

 

Avenue.

 

Avenue noc.

 

Place. 

 

Nasz hotel znajdował się prawie w samym sercu miasta, obok  Place de la Concorde.

 

Concorde.

 

No i oczywiście Le Louvre nie może zabraknąć.

 

Louvre.

 

To be continued… .

 


Paryż 1.

                       Wróciliśmy do domu. Leżę dzisiaj z gorączką ledwo się ruszając i dosłownie zdycham, ale “szkodzi nic” jak mawiają zaprzyjaźnione polskie dzieci używając po polsku flamandzkich konstrukcji. Paryż TO JEST najpiękniejsze miasto na świecie i kto twierdzi inaczej ten się zwyczajnie nie zna 😉

                       Podroż z Brukseli do Paryża to po prostu bajka. Na zdjęciu poniżej TGV pędzi tylko 1,5 godziny. A w pociągu milutko, czyściutko i grzeczniutko. Rano kawa i croissants, a wieczorem nawet wino. Życie bywa czasami piękne.

Vive la francuska myśl techniczna.

TGV.

 

Po samym mieście można poruszać się w różnorodny sposób. My wybraliśmy wodny autobus „Batobus” płynący po Sekwanie.

 

Autobus.

 

W czasie wycieczki widoki sa cudne. Jak np. (widziana z boku) Cathédrale Notre Dame de Paris. Tym razem nie byliśmy w środku, lecz kiedyś wysłuchaliśmy tam mszy odprawianej po łacinie. Piękne, mistyczne przeżycie.

 

Notre Dame.

 

Można także skorzystać z licznie rozmieszczonych rowerów.

 

Rowery.

 

A tutaj symbol Paryża w dzień.

 

Wieza.

 

I w nocy.

 

Wieza2.

 

To be contiuned…. .

 


Bardzo gorzkie żale.

                    Tak sobie czasami bloguję. Piszę o różnych sprawach, zdarza mi się zamieścić zdjęcie, opublikować wyciągnięty z dna szuflady wiersz, zamieścić nawet jakąś śmiesznostkę znalezioną w Internecie.

                    A tu życie biegnie sobie swoją drogą. Choroba także. Bynajmniej nie stoi w miejscu, i chociaż aktualnie pod kontrolą, się rozwija. Niemalże książkowo.

                   Serdecznie nienawidzę tych poranków, kiedy prawie nie mogę zwlec się z łóżka. Wszystko boli i ciało woła błagalnie wprost „nie wstawaj”. Ale trzeba. Mam w końcu parę rzeczy na głowie, chociaż wolałabym mieć więcej. Wolałabym np. pracować. Pomagać innym, służyć radą, pocieszeniem czy chociażby zwyczajnie i po ludzku uważnie słuchać.

                   Nienawidzę także tych nieprzespanych z bólu nocy. Boże, jakie wtedy wydają się być one długie. W naszej okolicy jest bardzo cicho, jedynie czasami słyszę z dala przejeżdżający samochód czy szum, prawie jak szum morza, odległej autostrady. „Tik tak, tik tak” sypialniany zegar przypomina o jednak płynącym czasie. Tylko dlaczego tak wolno? Po kilku godzinach to „tik tak” prawie rozsadza moją głowę. Rano padam ze zmęczenia i z irytacji nad sobą.

                   A z jaką zazdrością patrzę na te wszystkie piękne buty, które mogłabym sobie kupić! Niestety są one dla obolałych nóg niedostępne. Być może jest to płytkie i powierzchowne marzenie. Ale let it be więc. Na szczęście i pomimo wszystko ciągle jestem i ciągle czuję się kobietą.

                  Zawsze uwielbiałam tańczyć, grać w tenisa czy pojechać na wycieczkę rowerową. A tymczasem z powodu protezy łokciowej nawet nie mogę prowadzić samochodu.

                   I to obchodzenie się ze sobą jak z wydmuszką. Nie zapomnieć o lekach, nie zapomnieć o dwóch zastrzykach tygodniowo, nie zapomnieć ciepło się ubrać i uciekać od ludzi przeziębionych i kaszlących. Nie zapomnieć iść na kinezyterapię, iść do kontroli do szpitala, zjeść witaminy. Nie zapomnieć zbytnio się nie przemęczać i dużo odpoczywać. Pamiętać o unikaniu schodów lub schodzić z nich bardzo, ale to bardzo ostrożnie skutecznie blokując je innym ludziom. Nie wychodzić z domu jak jest ślisko czy jak pada śnieg. Nie wystawiać się na słońce, gdyż leki słońca właśnie nie tolerują. Cholera, zupełnie jak bym miała co najmniej 85 lat.

Jak w tym wszystkim nie zapomnieć być sobą? 


                 No i jeszcze nie zapomnieć się w łóżku i kochać się z mężem tak, jakbym była z najdelikatniejszej porcelany.

                 Nienawidzę tego, że bardzo muszę się starać by z trudem dosięgnąć do tego, to co u innych leży zwyczajnie na podłodze, a także tego, że codziennie muszę patrzeć na to progresywnie zniekształcające się ciało.

Dziewięć dziesiątych naszego szczęścia polega na zdrowiu. Zdrowy żebrak jest szczęśliwszy niż chory król.”   (Arthur Schopenhauer ).



 

Czarne chmury.

Chmury. Się gromadzą

 Siedzą

 Ględzą

 I coś radzą.

 

 Jedna wielka

 Napuchnięta

 Druga brzydka

 I pęknięta.

 

Trzecia siedzi

Się nadyma

Czwarta straszy

Się wypina.

 

Piąta groźna

Trzaska

Dmucha.

 

Szósta: będzie zawierucha!

 

Czy ktoś widział takie bzdury?

 

Po co komu takie chmury?

 

Siódma już do ósmej dzwoni:

Idzie wiatr

I nas rozgoni.