Archiwum dnia: 21 marca, 2012

Résumé.

                               W stolicy Francji byliśmy nie pierwszy i mam szczerą nadzieję, że nie ostatni raz. Po wizycie nasunęło mi się kilka uwag:

– Sporo policji i gendarmerie wizualnie obecnej. Są praktycznie wszędzie czego kiedyś z całą  pewnością nie było. Ponieważ żadne z nas nie ma terrorystycznych zapędów wcale mi to nie przeszkadzało. No cóż, signum temporis.

– Mój mąż, który nie zna francuskiego zawsze irytował się, że nie mógł się nigdzie po angielsku porozumieć. Wszystko musiałam załatwiać ja, co prawdziwego przywódcę stada, czyli mnie, okropnie denerwowało. Ale niespodzianka: w tym roku wszędzie gdzie byliśmy mówiono po angielsku.

– Przeciętna Paryżanka raczej nie jest lepiej ubrana od przeciętnej Brukselki.

– Zdecydowanie wzrosła ilość turystów z Europy wschodniej, głównie z Rosji. Większość Rosjanek była wystrojona jak na bal i wyzywająco umalowana, a prawie wszyscy towarzyszący im faceci byli bardzo otyli.

–   Pomimo (niestety) dużej ilości turystów, a to dopiero początek roku, wszędzie naprawdę bardzo czysto. Chapeau bas Francuzi.

– Kultura w narodach nie ginie. Przed większością muzeów taaakie kolejki…..

 

Kolejka.

 

 

Ja miałam pod ręką, ale jakby ktoś był w potrzebie…. 

 

Hugs.