… chorą sobie być i nie musieć okien myć. Brzmi całkiem fajnie nieprawda?
Nasza ulubiona M* pracowała w naszym domu przez ostanie 10 lat przychodząc dwa razy w miesiącu wykonywać większe sprzątania. Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy i polubiłyśmy i zawsze znajdowałyśmy czas na kawę lub piwo razem. Niestety 04.08. wraca na stałe do kraju razem ze swoim chłopakiem J*. Ludzie ci harowali tutaj ciężko pracując po 12 godzin przez 6 dni w tygodniu. Zarobili całkiem dobre pieniądze i mają zamiar kupić w Polsce kwiaciarnię. Życzę im z serca wszystkie dobrego, ale żal serce ściska.
Nie lubię rozstań i jestem w tym kiepska. Przyzwyczajam się i do ludzi, i do miejsc, i do przedmiotów (to ostanie jest niestety zgubne dla naszych szaf). Staram się być wierna i lojalna w miłości, w przyjaźni i wobec znajomych więc rozstania są dla mnie ciężkie i zbyt emocjonalne. Ja wiem, że są konieczne i nieuniknione, ale ciężko mi się z tym pogodzić. Zresztą obie zrosiłyśmy nasze ostanie, wczorajsze spotkanie rzęsistymi łzami. Ach….. .
Na pocieszenie Seneka:
„Ita est: nihil perpetuum, pauca diuturna sunt; aliud alio modo fragile est, rerum exitus variantur, ceterum quidquid coepist et desinit.”
Czyli:
„Jest tak: nie ma nic wiecznego, niewiele rzeczy jest długotrwałych, a każda jest krucha inaczej. Chociaż sprawy kończą się różnie to jednak wszystko co ma swój początek znajduje także swój kres”.
P.S
Inicjały bohaterów zostały zmienione.
