Archiwum dnia: 13 lipca, 2012

Freedom. 13

                           Mąż do niedzieli wieczora w USA, a więc mam cały weekend tylko dla siebie. Z nikim się nawet nie umówiłam ponieważ chcę pobyć sama ze sobą. W inteligentnym towarzystwie więc (precz z fałszywą skromnością).

                         Poczytam sobie, posiedzę, pooglądam i podumam nad światem i nad sobą. Czasami warto, ale nie zawsze, gdyż wnioski jakie wyciągam bywają zazwyczaj niewesołe. Nałożę również to i owo, wydepiluję tu i ówdzie uskuteczniając kosmetyczny przegląd techniczny.

                       Napuszczę sobie PEŁNĄ wannę wody i nikt nie będzie mnie sztorcował, że marnuję i wodę, i energię, i że nie jestem wystarczająco zielona podczas gdy w Afryce.…… .    

                      No i na dodatek będę grzeszyć i to ciężko. A mianowicie:

– będę czytać podczas jedzenia

– będę jeść w salonie oglądając TV

– będę chodzić w okropnym, różowym, kudłatym szlafroku aż do południa

– gdyby żył nasz zwierzak to pozwoliłabym mu spać w łóżku.


                        Muszę tylko pilnować, aby piwniczka z winem nie była za bardzo dostępna. Ot co.

 

„powlokłam lakierem paznokcie

i moje palce błyszczą

panie bądź miłościw

moim myślom

 

obrysowałam ciemną kredką powieki

i niebo gwiaździste odbija się w mym spojrzeniu

panie bądź miłościw

memu pragnieniu

 

przywitałam cię pocałunkiem

najprościej

panie bądź miłościw

mojej miłości”

 

                          (Halina Poświatowska).