Archiwa miesięczne: Listopad 2012

Jak niedźwiedź.

                           Nie da się ukryć i żadne to wielkie odkrycie, że zaczyna się grudzień. Z całego serca nie cierpię.

Po pierwsze: w najbliższy weekend zacznie podobno padać śnieg. Śliczna biała pierzynka na drzewach i krzewach, i cudnie, i być może tak oczekiwane White Christmas, a dla mnie nic innego jak areszt domowy. Bo mokro, bo ślisko, bo mogę się pośliznąć i upaść…. . Szlag by to trafił. Pozostaje jedynie nadzieja, że prognoza pogody, jak zwykle zresztą, się myli.

Po drugie: zbliża się okres świąteczny. Nastrojowa muzyka, ozdoby, Mikolaje, prezenty. Uroczo i nastrojowo. Wszyscy happy. A moja dusza krzyczy STOP. Nie lubię Świąt, Nowego Roku, tych wszystkich podsumowań, powierzchownych, wielokrotnie powtarzanych życzeń „no, a tobie to przede wszystkim dużo zdrowia”, udawanej w Sylwestra radości, kiedy w środku zwyczajnie chce mi się wyć.

                         Chociaż doskonale wiem, że nie można być wiecznie dzieckiem w tym właśnie okresie tęsknię do tej małej, naiwnej dziewczynki z wielkimi, zielonymi oczami, która TAK czekała na święta. Rok za rokiem. Z tego wszystkiego tylko te oczy pozostały.

                        Najchętniej gdzieś tak w połowie grudnia zakopałbym się pod ziemią jak kret, albo najlepiej jak niedźwiedź. Mogłabym także schować głowę w piasek jak struś, ale wtedy w „resztę” byłoby mi w grudniu trochę zimno. Wyszłabym z ukrycia mniej więcej w połowie stycznia kiedy świat jako tako wróci do jako takiej normalności.

                      Tak, tak. Pomarzyć można…… chociaż podobno: “Marze­niom nie na­leży sta­wiać pop­rzeczki zbyt wysoko”. (Paulo Coelho).

 



Blizna.

 Blizna.Zostań

 Nie odchodź

 Przecież pada.

 Naleję jeszcze wina.

 

 Rozpływają się na policzku

 Słowa o miłości.

 Jest smutno

 Jest jak jest.

 

  Życie powiadasz.


 Nie wiem w czym tkwi przyczyna.

 Wbijasz kolejny kołek.

 

 Nie patrzysz.
 Nie widzisz.
 

 Nie chcesz?

 Kolejna blizna.

 

Wytrzymam?

 


MPJ.

                              Marię Pawlikowską – Jasnorzewską kochałam od zawsze miłością wierną, trwałą i bezgraniczną. W zasadzie od momentu, kiedy nauczyłam się czytać i od kiedy zrozumiałam jak cudownie i charyzmatycznie można władać słowem. Wiele z Jej wierszy znam na pamięć, wiele z nich pomaga mi przetrwać, wiele inspiruje. Jak dla mnie nie ma i nie było w polskiej literaturze wspanialszej poetki.  

                         Zakupiłam więc z biblioteki Gazety Wyborczej książkę „Wojnę szatan spłodził”. Przesyłka przyszła bardzo szybko i zgodnie z zapowiedzią.

Hip, hip hura i niech żyje Internet!

MPJ 

                   Niestety nie mogłam jeszcze zacząć lektury, gdyż książka wietrzy się na tarasie. Tak, tak. Śmierdzi bowiem niewiarygodnie i mam nadzieję, że mi się uda pozbyć „zapachu”.

 

„Są, którzy mówią: ”Kogo to obchodzi?”

Gdy się czyjś smutek nad sobą rozwodzi.
„Smutno mi, Boże!” Mogło być przerwane,

Niedokończone,

W strachu przed skrzekiem: ”Kogo to obchodzi?”

 

                         

Wasektomia.

                                Brzmi uczenie i skomplikowanie, a w zasadzie jest to relatywnie prosty zabieg medyczny mający na celu  „Chirurgiczne przerwanie lub podwiązanie nasieniowodu. Wasektomia obu nasieniowodów prowadzi do bezpłodności(odwracalnej), nie wpływając jednocześnie na popęd płciowy i potencję. Stosowana jako metoda sterowania płodnością. Początkowo wykonywana w Azji Południowo-Wschodniej, obecnie w wielu innych krajach świata.”

Trwa krótko i rzadko kończy się komplikacjami. Podobno.

Ale ab ovo.

                         Niedawno byliśmy z wizytą u mojej przyjaciółki. Tam często spotykamy mężczyznę bardzo przystojnego, dobrze sytuowanego, obywatela świata, z wyboru singla. Na dodatek jest mądry, inteligentny i wykształcony. Wszystko super i pełnia szczęścia. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu opowiedział nam on, że w wieku 16 lat poddał się właśnie wasektomii. Nie chciał bowiem sprowadzić na świat ludzi podobnych do siebie. W wieku 16 lat!

Nie mogłam w to uwierzyć, że tak młody człowiek podejmuje tak ważną życiowo decyzję. Dodam, że nigdy tego nie pożałował i nie żałuje do dnia dzisiejszego.

                          Samego zabiegu nie krytykuję. Uważam, że mamy pełne prawo decydować o posiadaniu lub nie potomstwa. Stąd jestem absolutnie pro choice, jestem za prawem i dostępnością do antykoncepcji, jestem za prawem do eutanazji, za możliwościami i dostępnością in vitro, a także za prawem do sterylizacji. W Belgii sterylizacja jest legalna i łatwo dostępna. Moje zdziwienie budzi jednak te 16 lat.

Na ile jesteśmy wtedy świadomi tego, czego od życia chcemy i oczekujemy?

Skąd wiemy, jak to nasze życie będzie ewoluować?

Co i kogo nam postawi na naszej drodze?

Kim, z kim i gdzie będziemy?

 

                                        Być może jestem trochę opóźniona „ w tym temacie”, ale mając tak mało lat do głowy miie przyszło zastanawianie się nad ilością ewentualnie posiadanych dzieci. Ba, nawet seks był wtedy dla mnie czystą teorią i fantazją. Z premedytacją czekałam na właściwy moment, a głównie na właściwego mężczyznę. I warto było.

 

                                Na koniec może taki cytat:” Kłopot z życiem po­lega na tym, że nie ma okaz­ji go przećwiczyć i od ra­zu ro­bi się to na poważnie.  (Terry Pratchett).

 



***

Dla.

 (….)

„Czasem zanuć sobie o nas od niechcenia,

   do widzenia, do widzenia, do widzenia,

   my po kilku długich zimach i jesieniach

   zasiądziemy obok ciebie – do widzenia.

   Charakteru i figury tam nie zmieniaj,

   do widzenia, do widzenia, do widzenia.

   Zostajemy tu na ziemi jak sieroty,

   czasem przefruń tuż nad nami jako motyl.

 

Gdy zniknie z naszych klap

twój ostatni włos,

sforę nowych bab

przyniesie hojny los,

tam na obłoku hen

surowo nie sądź nas,

niech ci się wieczny sen

rozjaśnia raz po raz…

 

   Czasem zanuć sobie o nas od niechcenia –

   do widzenia, do widzenia, do widzenia,

   my po siedmiu przedpokojach, siedmiu sieniach

   zasiądziemy obok ciebie – do widzenia.

   Pozostaniesz w naszych sercach i marzeniach,

   do widzenia, do widzenia, do widzenia.

   My jesteśmy tu na ziemi naprzeciwko,

   zamów dla nas tam na górze małe piwko.”

                      

                                                                               (A.Osiecka).

 

Dla tych…… .