Marię Pawlikowską – Jasnorzewską kochałam od zawsze miłością wierną, trwałą i bezgraniczną. W zasadzie od momentu, kiedy nauczyłam się czytać i od kiedy zrozumiałam jak cudownie i charyzmatycznie można władać słowem. Wiele z Jej wierszy znam na pamięć, wiele z nich pomaga mi przetrwać, wiele inspiruje. Jak dla mnie nie ma i nie było w polskiej literaturze wspanialszej poetki.
Zakupiłam więc z biblioteki Gazety Wyborczej książkę „Wojnę szatan spłodził”. Przesyłka przyszła bardzo szybko i zgodnie z zapowiedzią.
Hip, hip hura i niech żyje Internet!
Niestety nie mogłam jeszcze zacząć lektury, gdyż książka wietrzy się na tarasie. Tak, tak. Śmierdzi bowiem niewiarygodnie i mam nadzieję, że mi się uda pozbyć „zapachu”.
„Są, którzy mówią: ”Kogo to obchodzi?”
Gdy się czyjś smutek nad sobą rozwodzi.
„Smutno mi, Boże!” Mogło być przerwane,
Niedokończone,
W strachu przed skrzekiem: ”Kogo to obchodzi?”