A co! Nie będzie tylko o chorobach, bólach, operacjach i szpitalach.
W ubiegły weekend spróbowałam (nieudanie zresztą) uporządkować naszą garderobę. Przy tej okazji policzyłam swoje chustki i szale, głównie szale, które kocham miłością bezgraniczną. Podejrzewam, że od urodzenia i chyba nawet w trumnie położę się z gustownym szalikiem na szyi.
Wyszło mi: 52 sztuki.
Okropne? Tak.
Dekadenckie? A jakże. Jeszcze jak.
Skandaliczne? Być może.
Powinnam się wstydzić? Nie, gdyż żadnego z tych szali nie ukradłam.
Obrzydliwie materialistyczne? Owszem.
Ale jakie fajne!!!!!
I jak tu nie zgodzić się z niezapomnianą Marilyn Monroe że: ”Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy”.

