Piękne słowo i piękna idea. Być może dla humanizmu najważniejsza. Ludzie oddawali i ciągle niestety oddają za nią życie. Powstały o niej tysiące piosenek i wierszy.
Ale to są wielkie słowa, a ja odzyskałam wczoraj moją malutką wolność. Wolność domową. Wszyscy zniknęli i znowu jestem sama. Oddycham pełną piersią, a nawet dwiema i zwyczajnie się tą wolnością delektuję. ZALIG! Nie lubię siebie jednak za to, że się cieszę z tego, że człowiek, którego kocham nad życie poszedł w końcu do pracy. Ba, nawet wstydzę się bardzo, przebardzo za te myśli. Wiem także, że za jakiś czas będę tutaj narzekać na swoją samotność, ale aktualnie trwaj chwilo. W tym tygodniu nie mam nawet kinezyterapii, gdyż mój ulubiony oprawca pojechał na narty.
„A tymczasem leżę pod gruszą
Na dowolnie wybranym boku
I mam to, co na świecie najświętsze
Święty spokój…
A tymczasem leżę pod gruszą
A świat obok płynie leniwie
I niczego więcej nie pragnę
Wręcz przeciwnie…”
Śpiewała Maryla i miała świętą rację…..
Skończył się dwutygodniowy martwy sezon i ponownie ruszyły do dzieła szkoły, przedszkola, uniwersytety…. .Życie codzienne wróciło do normy i o dziwo wygląda tak samo jak w zeszłym roku.
A jak tak samo durnowato jak w zeszłym roku a także wiele, wiele lat wstecz się temu nieustannie dziwię.