Archiwum dnia: 5 marca, 2014

Ich bin…….

                   ….. ein berliner powiedział wiadomo kto mniej wiecęj na rok przed śmiercią. I trudno się nie zgodzić. Berlin robi wrażenie. Naprawdę. Czym? Wielkością, rozmachem, czystością. English nie stanowi żadnego problemu co jest dla nas ważne, gdyż żadne z nas nie sprechen. Miasto jest jednym, wielkim placem budowy i to co powstaje jest naprawdę imponujące. Po niewiarygodnie zaludnionych Amsterdamach, Paryżach czy innych, obrzydliwie zatłoczonych, Brukselach wydaje się być Berlin miastem pustym na dodatek posiadającym rozlegle, przestronne ulice i całkiem spore parki. No i mieliśmy wymarzoną, piękną i słoneczną pogodę.

Bardzo w tym mieście jest międzynarodowo, ale (tu wiadomość dla ikroopki) interesujących Berlińczyków jak na lekarstwo.… .


Typowy wygląda tak:

Ich6.   

                   Wylądowaliśmy w dawnym Berlinie wschodnim i jadąc do hotelu miałam wrażenie totalnego déjà vu, chociaż generalnie trudno się zorientować w jakiej części miasta się aktualnie przebywa.

                  Dzisiaj jestem, zgodnie z przewidywaniami, totalnie zdechnięta pomimo zażytego nielegalnie kortyzonu. Kortyzon to świństwo nad świństwami oraz parszywa trucizna, ale działa.

                  Na początek wszechobecna historia. Najpierw miejsce upamiętniające zamordowanych przez Nazistów Romów, a następnie krzyże ku pamięci tych, którzy stracili życie przechodząc przez mur.

Ich1.

 

 

 Ich2.

 

A teraz nowoczezsne budynki rządowe:

 

Ich3.

 

Ich4.

 

Galeria „Lafayette”. Myślałam, że znajduje się tylko w Paryżu. Jeżeli ma się do wydania minimum 500 euro to polecam;)

 

Ich4.


 No i ciągle można je wypożyczać!

 

Ich5.

 

Takze w wersji limo.

 

Ich11.

 

 

Następna porcja zdjęć następnym razem:)