….. ein berliner powiedział wiadomo kto mniej wiecęj na rok przed śmiercią. I trudno się nie zgodzić. Berlin robi wrażenie. Naprawdę. Czym? Wielkością, rozmachem, czystością. English nie stanowi żadnego problemu co jest dla nas ważne, gdyż żadne z nas nie sprechen. Miasto jest jednym, wielkim placem budowy i to co powstaje jest naprawdę imponujące. Po niewiarygodnie zaludnionych Amsterdamach, Paryżach czy innych, obrzydliwie zatłoczonych, Brukselach wydaje się być Berlin miastem pustym na dodatek posiadającym rozlegle, przestronne ulice i całkiem spore parki. No i mieliśmy wymarzoną, piękną i słoneczną pogodę.
Bardzo w tym mieście jest międzynarodowo, ale (tu wiadomość dla ikroopki) interesujących Berlińczyków jak na lekarstwo.… .
Typowy wygląda tak:
Wylądowaliśmy w dawnym Berlinie wschodnim i jadąc do hotelu miałam wrażenie totalnego déjà vu, chociaż generalnie trudno się zorientować w jakiej części miasta się aktualnie przebywa.
Dzisiaj jestem, zgodnie z przewidywaniami, totalnie zdechnięta pomimo zażytego nielegalnie kortyzonu. Kortyzon to świństwo nad świństwami oraz parszywa trucizna, ale działa.
Na początek wszechobecna historia. Najpierw miejsce upamiętniające zamordowanych przez Nazistów Romów, a następnie krzyże ku pamięci tych, którzy stracili życie przechodząc przez mur.


A teraz nowoczezsne budynki rządowe:


Galeria „Lafayette”. Myślałam, że znajduje się tylko w Paryżu. Jeżeli ma się do wydania minimum 500 euro to polecam;)

No i ciągle można je wypożyczać!

Takze w wersji limo.

Następna porcja zdjęć następnym razem:)