Nie da się ukryć, że definitywnie nadeszła. Z okna naszego biura, w którym właśnie siedzę, widzę u sąsiadów pięknie kwitnącą magnolię. U nas zakwitła forsycja i wyszły spod trawy krokusy. W naszym ogrodzie mieszka, z jakiegoś nieznanego mi powodu, strasznie dużo wróbli i one aktualnie niewiarygodnie hałasują i chyba zaczynają budować gniazda dla potomstwa. Niezwykle fajnie się to ogląda i mogę podziwiać je godzinami. Słoneczko świeci i wszystko budzi się do życia.
No może nie wszystko….. . Ja chyba nadal jestem w śnie zimowym i we mnie jakoś tej wiosny nie ma.
I raczej nie chodzi mi o to, aby nagle zaczęły mi wyrastać jakieś gałęzie, czy nie daj Boże liście.
Jedynie troszeczkę joie de vivre by się przydało.