Ratunku! Pomocy! Help! Heeeelp!
Lunęło po prostu strasznie. Tak strasznie, że zalało nam elegancko garaż, pralnię i piwnicę. Nie mogę uwierzyć, że w tak krótkim czasie (jakieś 10 minut) może spaść aż tyle wody. Zgroza.
Zadzwoniłam do straży pożarnej, a tam uprzejmie powiedzieli mi, że muszę cierpliwie na nich czekać, gdyż mają już 124 zgłoszenia w tej samej sprawie. 124. No nie napiszę jakie niecenzuralne słowa cisną mi się na usta.
A mąż w Londynie. Przyjedzie dopiero jutro rano.
Oczywiście.
Spryciarz co? I jaki przewidujący. No,no.
Jak to było w tej piosence: ”Gdzie ci mężczyźni?”
No, na Boga, gdzie?