……widziany moimi oczami:

(www.demorgen.be)
Mąż w domu i życie wróciło do normy. Kiedy byłam sama różne osoby zadzwoniły, napisały maila, skypowały czy skomentowały blog. Właśnie różne osoby. Te mniej lub bardziej mi znane wyraziły troskę.
Wszyscy z wyjątkiem tych najbliższych mi: a mianowicie z wyjątkiem mojej rodziny w osobach mamy i siostry. Mama posiada 3 (!) komórki i telefon stacjonarny, siostra jedną komórkę i „normalny” telefon. Każda ma laptopa i PC. Nie skorzystały.
Dlaczego sobie to robimy?
Wie ktoś?
Płacz
Maleńka
Płacz.
My
Rozpostarci
W wygodnych fotelach.
My
Zapatrzeni
We własne karty kredytowe
Ci
Nie pomożemy.
Płacz
Maleńka
Sobie
Płacz.
Ale płacz cichutko.
My
Mamy własne problemy.
Właśnie leci serial
Mecz
Pani przymierza nowe futro
Na zimę.
A…..
O tej pomocy pomyślimy później
Za rok
Za dwa
Może jutro.
………… się trochę muszę. Chociaż wcale, ale to wcale nie chcę. Mąż na konferencji, a ja mam prawie cały tydzień dla siebie. Poleniuchuję sobie, poczytam, pobałaganię, będę nieuczesana i będę jeść jak prosiak. Na dodatek jak prosiak czytający podczas posiłku i oglądający telewizję. Multitask nie jest mi obcy. Zgroza, wstyd i hańba na honorze. Moim.Tak, właśnie tak.
Wspomnienia wakacyjne ulatują razem z tzw. prozą życia.
Czyż nie tak?
Ale nic to. Damy radę. Zawsze daliśmy radę to i zrobimy to także teraz.
Ja i mój gościec.
Jedzenie cd.
Generalnie jedzenie jest wszędzie pyszne i tańsze niż w Belgii. Wszędzie to znaczy w zwykłych, turystycznych knajpach. Zresztą całe prawie wybrzeże to jedna wielka restauracja. W knajpach tych strój plażowy, ale żadnych kostiumów kąpielowych czy gołych, męskich torsów nie zauważyłam. Ale jeżeli o mnie chodzi niektóre torsy mogłyby paradować bez koszulki.
Niestety, zauważyłam, że Francuzi także zaczynają tyć.
Szkoda.
Obyczaje.
Mieszkaliśmy w domu, na wsi w otoczeniu samych Francuzów. Cichych, spokojnych i grzecznych. Ta niewymuszona uprzejmość, jakby wyssana z mlekiem matki mogłaby przejść na nację w której mieszkam. Albo na nację z której się wywodzę.
Dobrze by było, a życie stałoby się milsze. Dla wszystkich.
Pogoda.
Straszne upały. Cztery dni sprezentowały nam prawie 39°. Zupełnie, ale to zupełnie niepotrzebnie. Moje farbowane włosy zareagowały ze słońcem i mam blond pasemka. Nie podoba mi się to, ale jestem legalną prawie blondynką i mogę gadać i pisać głupoty. Bez żenady tym razem.
Ale niektórzy mieli własny sposob na ochłodę :

La Dune de Pyla.
Czyli najsławniejsza i najwyższa naturalna wydma w Europie, która maszeruje do Paryża. Robi wrażenie.


Gościec.
Jak to gościec, czyli silny, zwarty i zawsze gotowy. Do ataku, rzecz jasna. W Bordeaux niemalże dosłownie zwalił mnie z nóg.
Nieskromnie.
Uważam się za losera i zdechlaka i nie jestem specjalnie dobrego zdania o samej sobie, ale…..
po francuskiemu mówię pięknie i chyba jest to jakieś małe osiągniecie.
My.
Nie ukrywam, ze od jakiegoś czasu troszkę się od siebie oddaliliśmy. Ja wiem, ze relacje międzyludzkie sa skomplikowane i takie sytuacje się zdarzają, ale nie byłam szczęśliwa z tego powodu. Sporo, sporo w tym mojej winy. Kiedy jestem bardzo chora potrafię się tak zasklepić w cierpieniu, otoczyć czymś w rodzaju kokonu, tak że niczego i nikogo do siebie nie dopuszczam. Życie chorego człowieka jest naprawdę ciężkie, ale życie z chorym człowiekiem również do łatwych nie należy. Ale jest dobrze. Dwa tygodnie, w tylko i wyłącznie własnym sosie istotnie nam pomogły.
Polecam zainteresowanym.
Chociażby po to warto było przejechać te 1000 km.
No i przeprowadzamy się tam na starość.



Na koniec.
Piękna gazela w Bordeaux.

„Notre concurrence est le Paradis”.
Takie jest motto Le Bassin d´Arcachon. Podejrzewam, że ta część Francji wygrałaby z rajem chociaż w prawdziwym raju jeszcze nie byłam, ale jak umrę to na pewno tam będę i jak bedą mieli WiFi to napiszę co i jak.

Bez wielu zbędnych słów: Arcachon jest piękne, czyste i widać, że bogate. Kiedyś było to jedno wielkie sanatorium przeciwgruźlicze gdzie naprawdę, ale to naprawdę majętni ludzie zjeżdżali się z całymi rodzinami i leczyli się w domach, a raczej w ogromnych willach. Wille te, wspaniale zachowane, stoją do dzisiaj przerobione na luksusowe apartamenty. Cudeńka architektury.


A w wodzie pływaja takie potwory. Na dodatek każdego roku w innym kolorze.

Francja elegancja.
Zdecydowanie tak. Rozwinęła się tutaj bardzo ładna, gustowna i bez kiczu miejska moda sportowa. Brak wiec sandałów, błyskotek, wysokich obcasów czy wielkich dekoltów. Dobrze wyglądają mężczyźni i jeżeli toczy się po ulicy różowy spaślak w rozciągniętym, rozchełstanym polo, z wielkim brzuszyskiem i w galotach (nie mylić z szortami) to jest to najprawdopodobniej Anglik. Ten ostatni wlecze ze lub za sobą równie urocza partnerkę. A Francuzi? Sama nie wiem co sprawia, że wyglądają tak szykownie. Może to zarzucony szalik, dobrej jakości koszula czy sportowe mokasyny. A może wszystko razem.
Panie ubrane skromnie, ale gustownie. Zadbane i dobrze uczesane. Brak w zasadzie kiczu w mieście.
Na plaży, jak to na plaży. Mało monokini ku ewidentnemu rozczarowaniu mojego męża. Zupełnie nie wiem dlaczego.


Słowem: fajnie, albo nawet bardzo fajnie.
Jedzenie:
Le Bassin d´Arcachon jest absolutną stolicą huitres czyli ostryg. 8/10 zjadanych w świecie tych (rzekomo) przysmaków pochodzi właśnie stąd.

Ja nie jadam, gdyż uważam je za obrzydliwe, ale mój mąż owszem. Może z tego powodu, gdyż ostrygi właśnie uważane są jako afrodyzjak? Ostrygi zjadł, ale szału nie było.
Może trzeba ich połknąć tonę, aby zadziałały?
Nie wiem.

O zaletach blisko położonego Bordeaux nie muszę pisać. Co kawałek rośnie sobie uroczo euro czyli znane w świecie, markowe wino.
Dla ciekawostki:


Tak, tak to jest cena za butelkę,a wino znajdowało się w pobliskim markecie. Dodam tylko, że w Belgii kosztuje ono o 100 euro więcej.
Boże, a ty to widzisz i nie grzmisz!
A suivre…. .
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
Disability Advocacy and Empowerment
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt nie będzie tłumaczył, że mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie: Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? MPJ
Anna Chałupczak- Winiarska