Przeczytałam ponownie książkę, którą ukradłam mamie będąc w Polsce, pt. „Znachor” (Dołęga – Mostowicz). Nie myślałam, że dam radę. Powieść jest w końcu stara, pisana archaicznym językiem i niemodna.
A jednak spodobała mi się ponownie i nieustannie się temu dziwię.