……..chce mi się pisać i coraz rzadziej chce mi się żyć. Gościec szaleje jak opętany. Za nic ma wszystkie leki, zabiegi, kinzeyterapie i wielkich, szacownych profesorów medycyny… .On i tak wszystko i wszystkich pokona.
Miałam MR (scanning) i na wynik muszę czekać do poniedziałku. Nie może być dobry, gdyż nóg prawie wcale nie czuję no i chodzi mi się wprost rewelacyjnie. Jak na szczudłach. Scan nie boli, ale hałasuje i wyszłam z tuby jak ugotowana.

Organizm słabszy i słabszy i pewnie stąd posiadam opryszczkę na wardze. Cudo nad cudami i na dodatek boli. Jak żyć?
Pod (ponoć) pięknym, zielonym okiem nowa zmarszczka. I po co to komu? Naprawdę nie ma takiej potrzeby.
Wieści z Polski tragiczne. Ten waleczny i krnąbrny naród pozwala sobą kręcić we wszystkie dowolne strony. Co się stało? Totalny zakaz aborcji? Do dzieła Panie i Panowie. Pogońcie tych oszołomów tam gdzie ich miejsce czyli do średniowiecznej kruchty.
Wieści z Belgii nie lepsze; pogrzeby ofiar zamachu prawie jak manifestacje przeciwko terrorowi. Alarm bombowy i ewakuacja w instytucie męża. Podejrzana paczka znaleziona w podziemnym parkingu. W paczce nie było bomby, ale paranoja sięga zenitu. Panama Papers – Belgowie w czołówce finansowych oszustów.
Za niecały miesiąc jedziemy do kraju i przede mną koszmarne zadanie kupienia upominków. Nie znoszę tego, ale ktoś musi to zrobić. Samo kupno to nie problem, to kwestia „tylko” kasy, ale wy-my-śle-nie prezentu już jest totalnie inna bajka.
Ale…zacytuję domowego klasyka:” Nie wydziwiaj. Jeszcze nie było, żeby nie było”.
Właśnie.