Majówka się skończyła i dobrze. Z powodu mojego kręgosłupa postanowiliśmy się nie przemęczać i leniuchować pasąc brzuchy. Trochę poczytaliśmy, pogaworzyliśmy i pooglądaliśmy. Pozwoliliśmy czasowi przeciekać przez palce. Jedynie mąż pojechał raz na zakupy i wyrwał parę chwastów z trawnika. I to wszystko.
Miło i relaksująco, ale 4 dni naprawdę wystarczą.
Od wczoraj jestem ponownie sama i ponownie sama pasę brzuszysko.