Wywiało nas, przewiało, wydmuchało i prawie wcale nie padało (tylko raz w nocy). Uwielbiam wprost morze o tej porze roku. Nawet Morze Północne, które przecież do ciepłych nie należy.
A teraz rekonesans w salonie, na sofie. Prawie wcale się nie ruszam. Przez ostatnie 2 miesiące byłam nieobecna w domu przez 4 tygodnie. Trochę dużo i trochę mecząco. Jak dla mnie.
W domu, który wynajmowaliśmy były o dziwo wygodne materace. Kto podróżuje chociaż trochę ten wie na jakich koszmarach trzeba czasami spać. Kto zaś podróżuje z gośćcem i chorym kręgosłupem na 100% doceni dobre lóżko.




A teraz finito i na sofę.
P.S.
Wyjątkowo znakomita jakość zdjęć wynika z równie wyjątkowego talentu ich autorki oraz z tego, że były one robione telefonem;(