To jest naprawdę fajne powiedzonko, które niestety w naszym życiu stosujemy (zbyt) rzadko. A szkoda. Mamy przyjaciół, którzy właśnie tak żyją i są to jedni z najszczęśliwszych ludzi na tym świecie, jakich znam.
A my?
Zorganizowani i zdyscyplinowani, słowni i punktualni. Owszem czasami spontaniczni, ale generalnie (prawie) wszystko idzie zgodnie z góry ustalonym przez nas planem.
Ale po co ja to wszystko piszę?
Ano po to, że tutaj od jutra jest kolejny, długi weekend. Postanowiliśmy więc w związku z tym niczego nie planować (z wyjątkiem soboty wieczór, na który jesteśmy zaproszeni do przyjaciół). Być może coś zrobimy, być może gdzieś pojedziemy lub nie. Poczytamy sobie lub na ten przykład zobaczymy jakiś film lub serial?
Albo będziemy sobie leniuchować i zamiast gotować zamówimy pizzę?
Albo wręcz przeciwnie?
Lub poleżymy sobie bezczynnie na sofach spokojnie czekając aż d*pska same nam urosną?
Albo pojedziemy do Brukseli protestować przeciwko wizycie Trumpa?
Albo będziemy oglądać ten cały cyrk (dosłownie) w telewizji? Mnie oczywiście interesują tylko i wyłącznie sukienki Melanii, Brigitte i innych first ladies. Wiadomo, baba jestem;(
No i może coś opublikuję? Albo i nie?