……wiało i lało strasznie. Już zaczęłam się trochę obawiać, że ta straszna Irma przeniosła się do Europy.
A tak a propos Irmy. Miałam w liceum koszmarną, złą, złośliwą i na dodatek brzydką jak noc nauczycielkę matematyki. Przedmiotu tego nigdy się nie uczyłam, gdyż uważałam się wtedy za humanistkę i za wybitną poetkę. A co? Babska bałam się strasznie i śniła mi się jeszcze przez lata jako koszmar i senna mara.
No i ta „nauczycielka” miała właśnie na imię Irma.
Nomen omen?
P.S.
Maturę z matematyki (wtedy obowiązkową) zdałam i to całkiem, całkiem dobrze 🙂