Archiwum dnia: 14 października, 2017

Jak struś.

 ……a ja sobie chorsza i chorsza jestem. Właśnie. A niby dlaczego nie?

I kto bogatemu…….bla, bla, bla.

              I choćbym nie wiem co zrobiła i nawet choćbym na tych przysłowiowych uszach stanęła to ucieka ze mnie to życie jak ta, również przysłowiowa, bańka mydlana.

             W poniedziałek idę do kontroli i spędzę kilka upojnych godzin w szpitalu. Cały tamtejszy staff będzie miły, grzeczny i troskliwy. Ja to naprawdę tak odczuwam. Dostanę kilogram recept, pobiorą mi kilka litrów krwi, pocieszą i nic się nie zmieni. Nadal będę przecież chorsza i chorsza.

Ta cholerna bezsilność. Płakać się chce. Tylko jak płakać, kiedy nie ma czym?

Bezsilność uczy pokory. Podobno. Ależ przecież ja już jestem pokorna i poniżona do samej ziemi. I chyba niżej się nie da. No bo jak? Zakopać bym miała ten mój łeb w piasek? Jak ten struś?

                   „Poczu­cie bez­silności zniszczyło mi duszę. Nie uda­je mi się być tak dob­rą, jak bym chciała, ani tak ą, jak moim zda­niem być powinnam…” (Z netu).


               Media i tzw. szeroko pojęty świat mało się chorobami reumatycznymi zajmują. Wszechobecne akcje dotyczą głownie raka, aids lub ewentualnie jakieś choroby, na którą zachoruje celebryta. Ostatnio więc ludzie dowiedzieli się, że istnieje Lupus, a to „dzięki” chorobie Seleny Gomez. Jak straszny Lupus może być widzę w szpitalu. Btw, sama nazwa już jest tragiczna.

             Na znak protestu przestaliśmy sponsorować badania nad leczeniem raka piersi. Może to i głupie, ale muszę jakoś zareagować. I spokojna głowa; wiem, wiem, doskonale wiem, że ja także mogę tego raka mieć.

No to sobie pogaworzyłam i teraz wracam do mojego jakże ukochanego zajęcia, a mianowicie do leżenia na sofie.


Ciao.