Czyli: do zobaczenia.
Zgodnie z naszą wieloletnią już tradycją wyjeżdżamy na ponad tydzień do Zelandii. Wyjeżdżamy wszyscy tzn. cała nasza trójka. Mąż, gościec i ja.Opuszczamy Belgię za kilka godzin.
Wiem, że sporo osób fantazjuje na temat trójkąta, ale zaprawdę powiadam wam, że nic w tym nadzwyczajnego.
Zamiast więc pisać bloga będę leniuchowała, czytała, gaworzyła z mężem i się wietrzyła. I mam nadzieję, że wywieje mi z głowy smutki, troski i czarne myśli. Generalnie ta część Holandii uspokaja mnie i zachwyca nas nieustannie. Oby również tak było w tym roku. Kocham morze i plażę jesienią. Preferuję wiatr i chłodek nad upał i nad widok spasionych ciał beztrosko oczekujących na raka skóry.
Zwracam się w tym miejscu z prośbą do sił wyższych o brak deszczu.
No to trzymcie się i…..tot ziens.