Wczorajszy koncert wielkiej artystki w Brukseli. Mój bardzo, bardzo piękny prezent urodzinowy. Diana Krall i jej rodzaj soft jazzu, jaki oboje wprost uwielbiamy. A przy tym miła i atrakcyjna kobieta. Koncert był dobry, profesjonalny, artystka ma rzeczywiście znakomity glos, a publiczność była zachwycona.
Dziękuję kochanie!
Wszystko zło tego z świata zniknęło, rozmyło się gdzieś w przestrzeni. Zapomniałam o chorobie, szpitalach, lekarzach, operacjach. Nawet o bólu. Przestały istnieć problemy z ociepleniem klimatu, kryzysem, maltretowanymi dziećmi i kobietami. Znikneły torturowane i zabijane zwierzęta. Nie było wojny ani w Afganistanie, ani w Iraku, ani w ogóle nigdzie. Świat wypiękniał.
I co z tego, że tylko na chwilę?