Tak więc miałam całkowitą rację. Jeżeli uznać za nudę kliniczny wręcz porządek w parkach, na ulicach, a także w obejściach domowych to Tyrol faktycznie jest nudny. Do tego dochodzą bardzo dobre drogi i wielka na nich uprzejmość z czego niezmiernie się cieszył mój personal driver. Również powietrze jest czyściusieńkie i gdyby nie cyt.”moja chorobliwa wręcz skłonność do prania rzeczy czystych” to można by spokojnie chodzić w białych spodniach przez co najmniej kilka dni. Widziałam 1,5 metrowe pelargonie i takie same petunie, a ja naiwnie myślałam, że to co hoduję na oknie kuchennym jest okazałe. Ach… .
Wszędzie sielsko, anielsko, wiejsko i jak dla mnie kiczowato, ale trzeba przyznać, że Austriakom udało się to, co się udaje w niewielu krajach. Mianowicie Tyrol jest jednakowy i stylistycznie, i architektonicznie. Chapeau bas.
Tutaj domek, w którym mieszkaliśmy no i ja na naszym tarasie.



Pomimo tego, że żadne z nas spricht kein Deutsch, English jest powszechnie znany i na całkiem dobrym poziomie.
Tytułowe Grüß Gott to nic innego jak polskie Szczęść Boże. Ku mojemu zdziwieniu jest to nadal powszechnie stosowane pozdrowienie i to nie tylko na ulicy, ale także w sklepach i restauracjach. Na początku trochę mnie to bawiło, ale później, nie ukrywam, zaczęło jednak irytować.
Jedyny minus całego pobytu to restauracje i panujące w nich prawie wszędzie jednakowe jedzenie: mięso, mięso i jeszcze raz mięso. Chyba tam nikt nie słyszał o np. avocado, rucoli, brokułach, bazylii, oregano…..itp. Ryby są prawie całkowicie w menu nieobecne. Odnoszę wrażenie, że każdy w Tyrolu może prowadzić restaurację. Wystarczy zgrilować kawał mięsiwa, dodać do tego 2 kilogramy ziemniaków lub grubych, niedobrych frytek, wszystko ozdobić 2 listkami sałaty i voilà. Gotowe. W porównaniu z wysublimowaną i zróżnicowaną kuchnią belgijską po prostu rozpacz. Nie dziwię się więc wcale, że moje zmasakrowane 8 operacjami flaki odmówiły posłuszeństwa.
Nie dziwię się również, że Tyrolczycy są zwyczajnie bardzo grubi, szczególnie mężczyźni gdzieś tak po 50 toczą przed sobą ogromne brzuszyska. Bleee… .
Na koniec dodam, że nikt, ale to absolutnie nikt nie jodłował. Kto chce posłuchać typowej, tyrolskiej piosenki wystarczy, że wrzuci jedno euro i zagrają.