Absolutny rekord.
Wczoraj byłam na wizycie kontrolnej w szpitalu. I wszystko, WSZYSTKO załatwiłam w 1,5 godziny. Znaczy się: bla, bla, bla z profesorem, pobranie krwi, siku do kubeczka, a także zdjęcie rentgenowskie protezy łokciowej. Z tą protezą zaczyna niestety być „coś” nie tak. Boli i co nieco na niej urosło. Naprawdę. Ja to potrafię cuda czynić.
Ale ad rem. Czyli można, można, można!!!!!!! w szpitalu „komplet” załatwić nie marnotrawiąc na to pół dnia.
Alleluja.