Nadchodzi jesień. Jest to moja ukochana pora roku pod warunkiem, że nie leje i nie wieje tragicznie. Właśnie. Uważam, że świat jesienny jest przepiękny. Szkoda, ze my ludzie również nie piękniejemy na starość; są wprawdzie wyjątki (Helen Mirren, Jane Fonda, Nancy Pelosi czy Pierce Brosnan) ale są to dokładnie jak napisałam wyjątki….. . A szkoda.
I celowo koncentruję
się na wyglądzie. Przecież to co kilka razy dziennie widzimy w lustrze jest ważne
i ma spory wpływ na nasze samopoczucie i samoocenę. Czasami słyszę, że nie wygląd
jest istotny, ale to o jest „w środku”. Naprawdę? Uważam, że żeby do tego środka
chcieć dotrzeć coś nas przecież w człowieku musi zainspirować. Od czegoś przecież
trzeba zacząć.
“Wygląd to nie wszystko, ale jednak stanowi pewną część tego “wszystkiego“. ( Z netu).
“Jak nie kochać jesieni…
Jak nie kochać
jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych
wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed
podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych
braci, za morze lecących.
Jak nie kochać
jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych,
czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą
otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym
słabym sercu, codzienne zgryzoty.
Jak nie kochać
jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty
za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy
pobieli, dla tych, których nie ma.
Szronem łąki
maluje, ukoi, zasmuci.
Jak nie kochać
jesieni, siostry listopada,
Tego, co
królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim
majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie”.
(Tadeusz Wywrocki).
P.S.
Jestem zodiakalną Wagą (niedawno miałam urodziny). Stąd te lustrzane dywagacje.