Archiwa miesięczne: Wrzesień 2010

Przed wakacjami.

                                               No więc w końcu, wreszcie i nareszcie wyjeżdżamy jutro na wakacje. Późno trochę, ale nie ma wyjścia. Jedziemy na południe Bretanii. Po dwóch latach „zdrady” (Dania i Czechy) wracamy do naszej największej l`amour wakacyjnej, czyli Francji. O wrażeniach z Danii i z Czech pisałam już na tym blogu.

                                               Postanowiłam, że podczas naszego pobytu będzie ładna i słoneczna pogoda (ale nie za gorąco), ja się w żadnym wypadku nie rozchoruję, okolica będzie ciekawa i sporo zwiedzimy, a wynajęte przez nas domy spełnią nasze oczekiwania. My zaś będziemy szczególnie mili, uprzejmi i dobrzy dla siebie. I w dobrych nastrojach. I w dobrych humorach. Cywilizacja zostaje w domu. Osierocamy więc z przyjemnością komputery i laptopy zabierając jednie mój GSM oraz, znienawidzony przeze mnie, BlackBerry męża. Zabieramy walizkę książek i gazet, a także naszego zwierza staruszka. Obawiam się, że mogą to być dla niego ostatnie wakacje… .

„Ogród nad morzem pachnie słodkim groszkiem,

na brzeg wypływają rozpienione treny.

A morzu płaczą syreny,

bo morze jest gorzkie….”

 

                                                           (MPJ – jak zwykle)

 

                               To à propos moich urodzin, które będę obchodzić podczas naszego pobytu.

Czy ktoś może podpowiedzieć mojemu mężowi, że chciałabym być z tej okazji zaproszona gdzieś do małej, przytulnej knajpki nad Oceanem Atlantyckim? Please?

 

Kobieta.

Kobieta.

Jak otchłań

Niezmierzona.

 

Jak łzy

Niepoliczona.

 

Jak piękno

Nieobiektywna.

 

Jak poezja

Pomaga trwać.

 

Rozwiązła

Ładna

Brzydka

Mądra

Lub naiwna.

 

Jak drzazga

Niepotrzebna.

 

Bogata

Uboga

Nic nie warta

Biedna.

 

Ma oczy jak niebo

I pełno w nich gwiazd

 

Znów płacze?

Rozpacza?

 

Poczekaj

Już biegnę

Czy zdążę na czas?

 

Skype na śmietniku życia.

                                       Kto zna i używa ten wie. Absolutnie super wynalazek! Szczęśliwie posiadamy znajomych na całym świecie, a także ja mam mamę i siostrę w Polsce, a więc gaworzymy sobie co niemiara. Bez żadnych konsekwencji finansowych. Skype używam do wielu lat i o ile kiedyś można było mieć spore zastrzeżenia co do jakości dźwięku i obrazu to aktualnie wszystko działa pięknie i bez zarzutu.

                             Ostatnio „skypowałam” ze swoją koleżanką z Polski. Od jakiegoś czasu poważnie choruje. Przemilczę nazwę schorzenia, gdyż nie chcę nikogo zranić. I co zobaczyłam? Starą, schorowaną kobietę. Ledwo siedzącą na krześle, prawie niewidomą i z trudem budującą zdania. Mam nadzieję, że udało mi się nie okazać strasznego przerażenia. Napisanie dwuzdaniowego maila, pełnego literówek, zajmuje jej ponad 30 minut. Jest całkowicie zależna od innych.

Niemożliwe. To jest A.? Piękna, wykształcona, inteligentna kobieta? Prawdziwy wulkan energii i szalonych pomysłów?

Niemożliwe, niemożliwe powtarzałam sobie w myślach.

                                Można by jednak jej pomóc. Jej choroba nie jest wprawdzie uleczalna, ale aktualnie istnieje lekarstwo ZNACZNIE łagodzące jej przebieg. Czasami czytam o tym na jednym z blogów i opinie są fantastyczne. A więc w czym problem? Wiadomo. Money, money, money. Ona, z jakiegoś powodu, nie załapała się do programu. Nie załapała się do programu. Ktoś tam w Polsce, w jakimś urzędzie zadecydował, że tę kobietę należy pozbawić pomocy. Ktoś jednym podpisem wydał wyrok bawiąc się beztrosko w Pana Boga. Niech zdycha sobie i nie przeszkadza nikomu (jej własne słowa). Z zasady nie przeklinam, ale w tej konkretnej sytuacji cisną mi się na usta wszystkie znane mi przekleństwa tego zasr….o świata. Powiedziano jej, że i owszem może sama sobie zrefundować leczenie. Kwota jest naprawdę ogromniasta. Z czego? Z niecałych 800 złotych renty? To ledwo wystarcza na wegetację; na rodzaj egzystencji, którego nie nazwałabym życiem.

Walcz! Pisz! Odwołuj się! Prosiłam i próbowałam zachęcić. Musi być jakieś wyjście, jakaś inna droga czy wyższa instancja. Do jasnej cholery.

„Nie mam już siły…. . Ja już na zawsze pozostanę na śmietniku życia” – odpowiedziała.

 

3000 sekund.

                                Jeszcze tylko niecałe 3000 sekund i skończy się moja samotność. „Tylko” czy „aż” 3000 sekund?

                     A ponieważ wszystko panta rei, więc już jest ich (tych sekund) nawet mniej, a zanim się ten wpis opublikuje (pomimo tego, że „Blox” ostatnimi czasami działa zadziwiająco sprawnie i szybko) to będzie ich jeszcze mniej i mniej.

Yes.

 

Sleeping with the enemy.

                              No, bo niby z kim innym miałabym aktualnie iść spać? A wróg jest „czujny, zwarty i gotowy”. Gotowy na wszystko. Na nagły i niespodziewany atak przede wszystkim. A jest w tym naprawdę mistrzem. Maestro bez dwóch zdań. Atakuje twardo, ostro i znienacka mając zupełnie za nic wszelakie środki przeciwbólowe. Nawet te najlepsze i te najdroższe, i te najbardziej renomowane. Kpi sobie z nich w żywe oczy. Znieważa tym samym wielkie autorytety medyczne i ogromne, aroganckie i zadufane w sobie koncerny farmaceutyczne. Wielki, jedyny i nieposkromiony. Panisko całą gębą. 

                           Mam nadzieję, że go kiedyś szlag trafi.

 

Żyjąc z przewlekłym bólem.

Żyjąc z przewlekłym bólem. 
Jane E. Brody 

 

Ból – szczególnie ten, który nie chce ustąpić – zmienia ludzi. Rzadko na lepsze. Początkową reakcją na silny ból jest zwykle strach (co się ze mną dzieje i czy to jest uleczalne?). Ale ból, który nie odpowiada na leczenie, prowadzi do lęku, depresji, złości i rozdrażnienia. (….). 

Ból jest niewidzialnym, subiektywnym objawem. Ciało osoby cierpiącej z powodu przewlekłego bólu – kogoś chorującego na przykład na fibromialgię czy bóle pleców – wydaje się zwykle nietknięte. Nie ma obiektywnych testów wykrywających ból albo mierzących jego natężenie. Muszą wystarczyć słowa chorej.


Dlaczego ból nie ustępuje 

Problem z przewlekłym bólem polega na tym, że tak naprawdę nigdy się nie kończy i nie zawsze odpowiada na leczenie. Jeśli początkowo ból był spowodowany urazem lub chorobą, utrzymuje się długo po wyleczeniu urazu lub choroby, ponieważ w ciele doszło do nieodwracalnych zmian. 

Mark Grant, psycholog z Australii, który specjalizuje się w zwalczaniu przewlekłego bólu, uważa, że stwierdzenie, iż „uraz fizyczny równa się ból” jest często dużym uproszczeniem. 

– Wiemy, że ból jest powodowany i utrzymywany przez kombinację czynników fizycznych, psychologicznych i neurologicznych – pisze Grant na swojej stronie internetowejwww.overcomingpain.com. W przypadku bólu przewlekłego często nie udaje się zidentyfikować przetrwałej przyczyny natury fizycznej. 

– Ból przewlekły może być spowodowany napięciem mięśni, zmianami w krążeniu, nieprawidłowościami postawy, zaburzeniami psychologicznymi czy też zmianami neurologicznymi – wyjaśnia Grant na swojej stronie. – Wiadomo także, że nieuśmierzony ból wiąże się z podwyższonym poziomem przemiany materii, powstaniem spontanicznych pobudzeń w centralnym systemie nerwowym, zmianami w mózgowym krążeniu krwi oraz zaburzeniami w obrębie układu limbiczno-podwzgórzowego – części mózgu, która zawiaduje emocjami. 

Schneider, autorka „Żyjąc z przewlekłym bólem”, jest specjalistką leczenia bólu w Tuscon. W swojej książce wskazuje, że za powstanie dwóch głównych rodzajów bólu przewlekłego odpowiedzialny jest system nerwowy. 

Jeden z nich, zwany bólem nocyceptywnym, „pochodzi z urazów mięśni, ścięgien i więzadeł lub z organów wewnętrznych”- pisze. Nieuszkodzone komórki nerwowe odpowiadają na uraz, który powstał poza ich obrębem i przewodzą bodziec bólowy do rdzenia kręgowego, a potem do mózgu. Powstający w ten sposób ból opisywany jest jako głęboki i pulsujący. Przykładem jest ból dolnej części pleców, choroba zwyrodnieniowa stawów, reumatyczne zapalenie stawów, fibromialgia, bóle głowy, śródmiąższowe zapalenie pęcherza moczowego i zespół bólowy miednicy mniejszej. 

Drugi typ to ból neuropatyczny, „wynikający z nieprawidłowej funkcji nerwów lub bezpośredniego ich urazu.” Wśród przyczyn wymienia się półpaśca, neuropatię cukrzycową, odruchową dystrofię współczulną, fantomowy ból kończyny, radikulopatię, zwężenie kanału rdzeniowego, stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona, udar czy też urazy rdzenia kręgowego. 

Uszkodzone włókna nerwowe „mogą ulegać spontanicznym wyładowaniom, zarówno w miejscu urazu, jak i na całej długości drogi nerwowej” i „mogą czynić to bez końca, nawet wtedy, gdy źródło uszkodzenia przestanie wysyłać informację o bólu”- pisze Schneider. 

„Ból neuropatyczny może być stały lub przerywany, piekący, będący pobolewaniem, strzelający lub kłujący, a czasami promieniujący wzdłuż nogi lub ręki” – dodaje. 

Ten rodzaj bólu często wiąże się z „nadmiernymi reakcjami na bodźce bólowe, rozprzestrzenianiem się bólu do okolic, które początkowo nie bolały i z odczuciem bólu w odpowiedzi na normalnie nie powodujące bólu bodźce, takie jak na przykład delikatny dotyk.” Często nasila się w nocy i mogą mu towarzyszyć nieprawidłowe odczucia, takie jak łaskotanie, kłucie lub nasilony świąd. 

Niektóre zespoły bólu przewlekłego obejmują zarówno ból nocyceptywny i neuropatyczny. Typowym przykładem jest rwa kulszowa – uciśnięty nerw powoduje ból pleców, który promieniuje w dół nogi. W niektórych przypadkach ból w rwie kulszowej nie jest odczuwany w plecach, a jedynie w nodze, co utrudnia postawienie rozpoznania bez przeprowadzenia badania rezonansem magnetycznym. 

Poza problemami fizycznymi 

Konsekwencje przewlekłego bólu wykraczają zwykle daleko poza dyskomfort związany z samym odczuwaniem bólu. Schneider wymienia kilka innych skutków fizycznych: słabe gojenie się ran, osłabienie mięśni, ograniczenie ruchów, które może prowadzić do powstania zakrzepów, spłycenia oddychania i ograniczenia kaszlu, co zwiększa ryzyko rozwinięcia się zapalenia płuc czy też zatrzymania przez nerki sodu i wody w organizmie, podwyższonego ciśnienia tętniczego krwi i przyspieszenia akcji serca, osłabienia układu odpornościowego, zwolnienia motoryki przewodu pokarmowego, trudności w zasypianiu, utraty apetytu i masy ciała oraz wzmożonej męczliwości. 

To jednak jeszcze nie koniec. Psychologiczne i socjologiczne następstwa bólu przewlekłego mogą być ogromne. Nieustępujący ból może pozbawić człowieka umiejętności cieszenia się życiem, utrzymania związku, wypełniania małżeńskich i rodzicielskich obowiązków, odpowiedniej wydajności pracy lub w ogóle zdolności do podjęcia pracy. 

Ból taki może także stać się poważnym obciążeniem ekonomicznym, szczególnie, jeśli pacjent jest głównym żywicielem rodziny lub wykonuje pracę zapewniającą rodzinie ubezpieczenie zdrowotne. 

– Jedynie około połowa pacjentów z bólem przewlekłym, którzy poddani zostali przekrojowej multidyscyplinarnej rehabilitacji, jest w stanie wrócić do pracy – podaje Schneider. 

Specjaliści zajmujący się leczeniem bólu uważają za nonsens twierdzenia, że pacjenci cierpiący z powodu bólu przewlekłego są często symulantami, poszukującymi uwagi i ucieczki od swoich obowiązków. 

Nikt przy zdrowych zmysłach, a większość pacjentów była takimi w momencie wystąpienia pierwszych dolegliwości, nie zamieniłby satysfakcjonującego życia na takie związane z cierpieniem.

 

Opowieść dla przyjaciela.

                                                           Mąż wyjechany (tak mówiła woźna w moim liceum: “Pani dyrektor nie ma, jest wyjechana”), a mnie jak zwykle ogarnia smutek. W głowie kłębią się i kotłują nieustannie czarne myśli. Świdrują pytania o sens życia. To jest bardzo, ale to bardzo niedobrze, kiedy zostaję na dłużej sama ze sobą. Wielokrotnie byłam już na granicy przejścia na drugą stronę. Brzmi trochę eufemistycznie, ale groźba jest realna. I w zasięgu ręki. W zasięgu ręki.