…….że już te Walentynki mamy z głowy. Ufffff.
Nie musimy więc dzisiaj wieczorem być dla siebie ani dobrzy, ani mili, ani uprzejmi. Powarczymy sobie tylko troszkę podczas jedzenia. Nie muszę się gimnastykować z obiadem. Zrobię tylko zwykle spaghetti bolonaise. Sama radość.
Nie martwię się także o żadną sexy bieliznę i bezkarnie ponoszę sobie stare, sprane barchany. Mąż zaś nie musi naruszać karty kredytowej kupując mi znowu te diamenty.
No pięknie. Zwyczajnie pięknie.

P.S.
Kto regularnie mnie czyta doskonale wie o co chodzi;)))))